Informację taką podał sam działacz polskiej społeczności narodowej na Białorusi w ostatnim swoim liście.
W udostępnionym przez żonę Oksanę fragmencie tego listu Andrzej pisze: „”U mnie jest stabilnie. Sprawę powinni przekazać już do Prokuratury Generalnej, stamtąd – do Sądu Najwyższego, a ten już skieruje ją do jednego z sądów obwodowych (…) To oczekiwanie może się wydłużyć nawet o 2 miesiące. Ale tak już jest. (…)”
W areszcie śledczym Andrzej Poczobut przebywa od 25 marca zeszłego roku. Zarzuca się mu „nawoływanie do sankcji przeciwko Białorusi”. Białoruski Kodeks Karny przewiduje karanie takiegoż czynu od jesieni zeszłego roku, gdy Poczobut znajdował się już w areszcie śledczym.
Drugim zarzutem wobec dziennikarza jest „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym”. Podstawą do jego sformułowania ma być między innymi popularyzowanie przez niego dziejów Armii Krajowej. Nazwał w mediach napad sowiecki na Polskę 17 września 1939 roku „agresją”, co rzekomo także jest jedną z jego zbrodni.
Poza tym oskarżenie ma bazować na artykułach dziennikarza w Gazecie Wyborczej, opisujących białoruskie protesty powyborcze w 2020 roku oraz na publikacji z 2006 roku o żołnierzu wyklętym Anatolu Radziwoniku „Olechu”, który był jednym z dowódców polskiego podziemia antykomunistycznego na Grodzieńszczyźnie, w wydawanym przez ZPB „Magazynie Polskim na uchodźstwie”.