83 lata temu, 7 listopada 1939 roku, na wzgórzach we wsi Morzewo funkcjonariusze gestapo dokonali mordu na 42 osobach.
Należy przy tym zaznaczyć, że w tej grupie znalazło się dwóch mężczyzn narodowości niemieckiej – Paul Dreikant z Lipin oraz Oskar Fuhrman z Wyszynek. Dreikant zginął, gdyż jeszcze przed wojną publicznie szkalował Niemców, zaś Fuhrman, ewangelicki katecheta, był oficerem rezerwy Wojska Polskiego.
Okoliczności mordu opisał w zeznaniu przed Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich jego świadek, Antoni Zabel: „(…) Pochód skazańców zbliżył się do skraju lasu, gdzie niemieccy żołnierze wykopali mogiłę. Wkrótce usłyszałem serię z karabinu maszynowego. Na chwilę zapanowała cisza. Nie trwała ona jednak długo, bowiem oprawcy dobijali ofiary pojedynczymi strzałami z pistoletu. Widziałem dokładnie cały przebieg bestialskiej egzekucji na niewinnych ludziach. (…)”
Ciała ofiar zostały przez Niemców odkopane i spalone w celu zatarcia śladów prawdopodobnie jesienią 1944 roku, gdy do Wielkopolski powoli zaczął się zbliżać front sowiecki. Nie mieli pojęcia, że wspomniany Antoni Zabel obserwował zbrodnię ukryty w stogu siana.
Dla samego Zabla było to doświadczenie o tyle osobiście cięższe, że na jego oczach na Wzgórzach Morzewskich zamordowany został jego szwagier – kierownik szkoły w Budzyniu Władysław Kaja. Rodzina Kai (żona i trójka dzieci) dowiedziała się o tym jeszcze tego wieczora.
Zobacz również: