W dniach 05.07 – 15.07.16, w malowniczej wsi Bołszowce na Ukrainie, odbyła się kolejna edycja akcji Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia. W tegorocznej udział wzięło 11 wolontariuszy Fundacji Brat Słońce z różnych stron Polski, którymi czujnie opiekował się o. Bronisław Staworowski – franciszkanin, prezes Fundacji.
Wśród uczestników projektu znalazły się zarówno osoby odwiedzające Bołszowce po raz kolejny, jak i takie, które pierwszy raz odwiedziły Ukrainę. Wszystkim przyświecał jeden cel: uprzątnąć znajdującą się w Bołszowcach polską nekropolię.
Bołszowce to mała wieś, licząca około 2500 mieszkańców. Wielu z nich posiada polskich przodków. Do dzisiaj w wiosce zachowały się ślady polskiej kultury, do których można zaliczyć pochodzący z okresu dwudziestolecia międzywojennego dworek, należący niegdyś do rodziny Krzeczunowiczów, w którym obecnie mieści się Dom Opieki Społecznej. Poza dworkiem. należy wymienić Sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, na które składa się kościół i klasztor, w którym to, dzięki uprzejmości Ojców Franciszkanów, mieliśmy okazję rezydować przez 10 dni naszego pobytu w wiosce. W Bołszowcach znajduje się również cmentarz, na którym możemy znaleźć polskie i ukraińskie nagrobki. Polska część cmentarza stała się miejscem naszej pracy.
Mimo wielkiego wysiłku wolontariuszy z poprzedniej edycji akcji, nekropolii dało się we znaki to, że przez ostatni rok pozostawała ona praktycznie bez opieki. Polską kwaterę na bołszowieckim cmentarzu porastały ponad 1,5 metrowe krzaki i trawy. Wiele z nagrobków było uszkodzonych przez wyrastające z nich korzenie i pniaki. Stan w jakim zastaliśmy nasze przyszłe miejsce pracy był tragiczny. Ojciec Bronisław, który opiekował się grupą wolontariuszy w poprzednim roku, zapewnił nas, że to co widzimy jest niczym w porównaniu do tego, co przywitało wolontariuszy rok wcześniej. Dopiero na miejscu zrozumieliśmy, jak wiele w pracy będziemy musieli włożyć w to, by przywrócić cmentarz do świetności.
Podczas pierwszych dni pracy nad renowacją cmentarza, zajęliśmy się wykoszeniem traw, chwastów oraz krzaków, które porastały praktycznie całą jego polską część. Pomogła w tym nam lokalna społeczność. Dzięki temu, kilka dni później mogliśmy zająć się każdym z nagrobków z osobna. Rozpoczęła się żmudna, ale przy tym bardzo przyjemna praca, polegająca na wyplenieniu z chwastów, usunięciu mchu a następnie wyczyszczeniu każdego z pomników oraz przylegających do nich terenów. Ostatnie dni poświęciliśmy najcięższemu z zadań, czyli usunięciu korzeni oraz pni, które często potrafiły przebijać na wylot płyty nagrobków. Ciężkiej pracy fizycznej towarzyszyły rozmowy, żarty, a czasem nawet śpiewy, które dodawały nam motywacji oraz zapału. Już od pierwszego dnia naszej pracy na cmentarzu towarzyszyły nam obiektywy aparatów, które skupiały się na udokumentowaniu każdego z nagrobków.
Mimo nie zawsze sprzyjających nam warunków pogodowych, po 10 dniach w Bołszowcach, można było zauważyć efekty naszej pracy. Polska kwatera z porośniętej wielkimi krzakami “dżungli” zmieniła się w miejsce bijące polską historią. Z dumą patrzyliśmy na to, co udało nam się zrobić. Wielu z wolontariuszy, zauroczonych bołszowiecką aurą deklarowała, że weźmie udział w projekcie w przyszłym roku.
Poza pracą na cmentarzu, nasza grupa zajęła się również pomocą przy przyjęciu pielgrzymów, którzy zawitali do Bołszowiec 9 lipca. Praca polegała na posprzątaniu części klasztoru przeznaczonej dla gości, rozlokowaniu pielgrzymów oraz wydawaniu im posiłków. W uroczystościach związanych z pielgrzymką udział wziął Arcybiskup, Metropolita Lwowski, abp Mieczysław Mokrzycki, który przekazał Świątyni cenny prezent. Jest nim różaniec, na którym modlił się Jan Paweł II, a następnie podarował go Arcybiskupowi. Podczas Mszy św. poświęcony został nowy obraz Matki Bożej Bołszowieckiej.
Pobyt w Bołszowcach to nie tylko ciężka praca. Co wieczór nasza grupa wolontariuszy wraz z opiekunem o. Bronisławem Staworowskim, który akompaniował na gitarze, udawała się na wspólne wykonywanie religijnych i patriotycznych pieśni. Podczas pobytu na Ukrainie udało się nam zwiedzić Iwano-Frankiwsk, Lwów oraz leżący nieopodal Bołszowiec Halicz, gdzie na zaproszenie władz wioski wzięliśmy udział w lokalnym festynie.
Sławomir Kowalski
W taki oto sposób wyjazd wspominają wolontariusze:
OCALIĆ- NIE ZAPOMNIEĆ!!!
Każdy jest inny, w grupie natomiast każdy angażuje się i coś wnosi. Tworząca się wspólnota w grupie to początek współpracy. Wspólna praca to sukces, który daje wielką satysfakcję i odkrywa jaki naprawdę jest każdy z nas. Grupa wolontariuszy 2016 pokazała, że da się wspólnie zrobić dużo. We wspólnocie osób chętnych do pracy jest wielka moc. Razem można pokonać wszelkie trudności i wykonać mnóstwo ciężkiej pracy.
Wielkie Bóg zapłać każdemu obecnemu w Bołszowcach
Mówi się, że ludzi tworzą miejsca i klimat, a nie odwrotnie…
W Bołszowcach skumulowały się: magia miejsca i magia ludzi. Potrzebowałam tych dwóch tygodni, by znaleźć spokój i poznać bardziej siebie. Dziś wiem, że wywiozę stąd o wiele więcej, niż wspomnienia. Każdy z nas jest wyjątkowy i dziękuję każdemu za to, że był J. RAZEM zbudowaliśmy coś wspaniałego <3 Nie zapomnę, wrócę
Efekt końcowy zrobił na mnie największe wrażenie, obrazując jak wiele może zdziałać współpraca zgranej ekipy
Niewątpliwie z całego wyjazdu zapamiętam „Wielkie Mycie” po wycieczce do Lwowa w ubiegłą sobotę. Ogólnie rzecz biorąc cały wyjazd uważam za udany! Ocalmy KRESY od zapomnienia
Najbardziej pamiętam wspólne śpiewy i łuskanie groszku. I to, że coraz lepiej umieliśmy ze sobą współpracować. A! Oczywiście, w pamięci utkwiła mi złamana łopata i głębokie korzenie, które udawało się wykopać J Dziękuję Wam. Dobrze, że jesteście!
Bardzo dziękuję wszystkim za te dwa tygodnie, które zapamiętam do końca życia. Cały wyjazd opiszę w słowach piosenki: „czuwaj wiaro i wytężaj słuch, karczując swój grób, sprzątać klasztor znów”
W mojej pamięci najbardziej utkwiły prace na cmentarzu, których jednak nie było aż tak dużo jak myślałam. Wieczory z gitarą, wspólne przesiadywanie. Chciałabym wszystkim bardzo podziękować z ten czas spędzony w Bołszowcach, bo choć wszyscy byliśmy różni, stworzyliśmy silną grupę. Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się tutaj, lecz będzie trwała jeszcze długo. Pozdrawiam serdecznie
Współpraca- pojęcie względne…
Praca- raczej nikt jej nie lubi…
Jednak w naszym przypadku było inaczej. Stworzyliśmy przepis na udany wyjazd: ludzie, którzy się nie znają, ¾ poczucia humoru, 100% zapału do pracy i na koniec szczypta franciszkańskiej radości. To najważniejsze elementy „składanki”, z których powstało naprawdę pyszne polsko-ukraińskie ciasto. Czemu ciasto? Bo jesteśmy mega słodcy <3
Pobyt tutaj był dla mnie działaniem do rozważania myśli jakie można rozważać nieustannie
Naprawdę wiele działo się na tym wyjeździe. Porządkowanie klasztoru i praca na cmentarzu pomogły mi lepiej poznać siebie.
Grupa tegorocznych wolontariuszy:
Stan zachowania cmentarza w Bołszowcach:
Oczyszczanie z roślinności polskiej kwatery na cmentarzu w Bołszowcach:
Prace na cmentarzu:
Efekt końcowy prac: