Generał Orlik-Ruckemann – zapomniany obrońca Kresów

Generał brygady Wilhelm Orlik-Ruckemann był dowódcą KOP-u podczas wojny obronnej w 1939 roku. Przed wojną był jednym z pionierów rozwoju broni pancernej, legionistą i uczestnikiem walk z bolszewikami. W rocznicę jego urodzin wspominamy tego zapomnianego dowódcę Wojska Polskiego.

Urodzony 1 sierpnia 1894 roku we Lwowie Wilhelm Orlik-Ruckemann swoją służbę dla ojczyzny rozpoczął w Legionach Polskich będąc oficerem 6 Pułku Piechoty. Dał się poznać jako zdolny dowódca podczas wojny polsko-bolszewickiej, gdy pełnił dowództwo nad 1 Pułkiem Czołgów. To właśnie Orlik-Ruckemann był jednym z pionierów rozwoju broni pancernej w naszym kraju – pełnił funkcję inspektora broni pancernej w Ministerstwie Spraw Wojskowych, zajmował się tam kwestiami dowodzenia i dalszego rozwoju tego rodzaju sił zbrojnych. Ukończył kurs dla dowódców czołgów we francuskiej Wyższej Szkole Wojskowej.

Tuż przed wojną objął dowództwo nad Korpusem Ochrony Pogranicza. We wrześniu 1939 roku dowodził nielicznymi siłami, które to powierzono mu do zabezpieczania wschodnich rubieży kraju. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w granice II Rzeczpospolitej żołnierze Orlik-Ruckemanna stawili zaciekły opór najeźdźcom spod sierpa i młota. Wobec ogromnej przewagi wroga opór ten bywał często symboliczny. Dostrzegłszy to postanowił przebić się ze swoimi siłami w kierunku oblężonej Warszawy. Był jedynym polskim dowódcą, który wziął na siebie ciężar walki z Sowietami, wobec niefortunnej postawy marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, który zbiegł do Rumunii i wydał rozkaz niepodejmowania walki ze wschodnim agresorem. Orlik-Ruckemann rozkazał swoim siłom koncentrację nad Styrem i podzielił je na trzy improwizowane grupy.

Około 20-22 września rozpoczął się marsz w stronę stolicy. Pod komendą generała znajdowało się 9 tysięcy żołnierzy, którzy posiadali niewielkie zapasy amunicji i żywności. W nocy z 27 na 28 września udało im się dotrzeć do Szacka. Wówczas Korpus Ochrony Pogranicza liczył sobie 4 tysiące żołnierzy. Pod Szackiem doszło do największej bitwy pomiędzy Wojskiem Polskim a Armią Czerwoną. Posiadająca trzykrotną przewagę nad Polakami 52. Dywizja Strzelecka (około 13 tysięcy żołnierzy) starła się z siłami generała Orlika-Ruckemanna. Bitwa rozpoczęła się od uderzenia Sowietów, którzy uprzedzili polski atak. Polscy żołnierze pozwolili wrogowi na bliskie podejście, w kierunku którego otworzono ogień z karabinów maszynowych i działek przeciwpancernych. Oddziałom KOP udało się zniszczyć 8 czołgów T-26, po czym rozpoczęło się polskie natarcie na Szack, które poprowadził podpułkownik Nikodem Sulik. Szturm został poprzedzony ostrzałem artyleryjskim, a atakujący Polacy nierzadko brali udział w walce na bagnety. W południe udało się opanować wieś i zdobyć zaopatrzenie. Następnie odparty został sowiecki kontratak, ale nie udało się oskrzydlić wojsk nieprzyjaciela. 29 września oddziały polskie wycofały się w Grabowie przez Bug. Bohaterski bój pod Szackiem zakończył się taktycznym zwycięstwem Polaków.

Jeszcze tego samego dnia wyruszono w stronę miejscowości Wytyczno, w której rozegrał się ostatni bój żołnierza polskiego z Korpusu Ochrony Pogranicza. 3 tysiące żołnierzy zmęczonych kilkuset kilometrowym marszem zmagało się z brakiem amunicji i zaopatrzenia. 30 września dotarła wiadomość o kapitulacji Warszawy, która wpłynęła negatywnie na morale Polaków. 1 października osiągnięto Wytyczno. Orlik-Ruckemann chciał połączyć się z siłami generała Kleeberga, ale doszło do starcia z Sowietami. Tym razem stoczona została bitwa przeciwko 45. Dywizji Strzeleckiej. Po całym dniu generał Willhelm Orlik-Ruckemann zarządził odwrót i rozwiązał swoją jednostkę, a żołnierze przedostali się do lasów i kontynuowali wojnę w konspiracji. Dowódca zaś przedostał się na Litwę, a następnie do Szwecji, z której udało mu się dostać do Wielkiej Brytanii. Zdumiewające w całej historii jednego z bohaterów kampanii wrześniowej jest to, że ze względów politycznych nie dostał żadnego przydziału i do końca wojny musiał pełnić funkcję sztabowe. Wspaniała walka, którą stoczyli żołnierze generała Wilhelma Orlika-Ruckemanna była politycznie niepoprawna dla Aliantów. W szczególności, gdy w 1941 roku do koalicji antyhitlerowskiej dołączył Związek Sowiecki.

Po wojnie z oczywistych względów musiał pozostać na emigracji. Do 1972 roku mieszkał w Londynie, po tym przeniósł się do Kanady. Zmarł 18 października 1986 roku w Ottawie, gdzie został pochowany.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe