83 lata temu, 31 sierpnia 1939 roku, doszło do prowokacji gliwickiej.
Była to akt niemieckiej dywersji typu false flag na niemiecką radiostację w Gliwicach, ówczesnym mieście granicznym między Rzeszą a Rzeczpospolitą. Zorganizowanie operacji powierzono Reinhardowi Heydrichowi, grupie operacyjnej przewodził Alfred Naujocks.
Wchodzący w skład grupy lektor zaczął czytać po polsku kilkuminutowy komunikat, do radiosłuchaczy dotarło jednak tylko 9 wyrazów: „Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach…”.
Organizatorzy prowokacji pozostawili również zwłoki zamordowanych niemieckich więźniów ubrane w polskie mundury oraz ciało Franciszka Honioka, obywatela Rzeszy narodowości polskiej i byłego powstańca śląskiego, jako dowód na to, że sprawcami zajścia byli Polacy.
Wydarzenie to wykorzystała niemiecką propagandę jako dowód ”polskich prowokacji” oraz dążenia do wojny. Berlińskie radio informowało ponadto o kilku innych atakach rzekomych powstańców, których – już na terytorium Niemiec – wspierać miały regularne oddziały Wojska Polskiego, wyposażone w broń ciężką.
W ten sposób nazistowska propaganda już 31 sierpnia o godz. 22:30 obwiniła Rzeczpospolitą o rozpoczęcie wojny, a III Rzeszę przedstawiła jako ofiarę polskiej agresji. Dla Hitlera incydenty graniczne stanowiły alibi, a dla Francji i Wielkiej Brytanii mogły stanowić pretekst do nieudzielenia Polsce militarnej pomocy.
Zobacz również: