79 lat temu, 1 października 1939 roku, w Warszawie harcerze z „Agatu” pomyślnie dokonali zamachu na Ersneście Weffelsie
Weffels był jednym z najgorszych okrutników i sadystów gestapo, był kierownikiem kobiecie działu na Pawiaku. Oprócz znęcania się nad więźniami odkrył, sposób grypsowania między więźniami a ”światem zewnętrznym” Za przekazywanie informacji odpowiadał personel szpitala więziennego złożony z Polaków.
W związku z wynikającym z tego zagrożeniem Komenda Główna Armii Krajowej wydała rozkaz o bezzwłocznej likwidacji znienawidzonego gestapowca.
Odpowiedzialność za powodzenie akcji przekazano ppor. Kazimierzowi Kardasiowi „Orkanowi. Do wykonania wyroku doszło pierwszego października popołudniu dokładnie o 12.02. Parę minut później „Orkan” z kilku metrów strzelił do Niemca pudłując.
Gestapowiec widząc, że jest celem ataku podjął się ucieczki do pobliskiego parku, w trakcie gonitwy Kardasiowi udało się postrzelić gestapowca, jednak akowcowi skończyła się amunicja.
W trakcie przeładunku Weffelsowi udało się zniknąć w parku po paru minutach nerwowych poszukiwań Kardaś znalazł zakrwawionego gestapowca, któremu skrócił męki strzelając mu z bliska w głowę.
„Orkan” zabrał Weffelsowi broń i dokumenty, w tym samym czasie do parku przybył niemiecki patrol, jednak Kardasiowi udało się zbiec do podstawionego przez AK auta i uciec z miejsca zamachu.
Akcja zakończyła się sukcesem Armii Krajowej nikt nie nie został ranny ani zabity ze strony polskiej. W reakcji na zamach Niemcom nie udało się złapać ani Kardasia ani innych żołnierzy AK ubezpieczających całą akcję.
Zobacz również: