Hodowica, Zimna Woda – MPOOZ 2021

You are currently viewing Hodowica, Zimna Woda – MPOOZ 2021

Tegoroczna edycja akcji Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia już za nami. Grupa, którą stanowiliśmy składała się z sześciu osób: Marii Mrowcy, Anieli Garbowskiej, Piotra Żelazko, Jacka Sadlika, Marka Zagrodnego i Witolda Zagrodnego. Cel podróży – Hodowica, Zimna Woda – dla mnie był szczególny, bo o to po raz pierwszy mogłem porządkować wschodnie cmentarze skrywające kości moich krewnych.

Dodatkowym atutem było miejsce zakwaterowania – Zimna Woda – tyle
o niej słyszałem. Byłem pierwszym przedstawicielem wysiedlonej rodziny, który spędził tu noc. Wydawało się, że te kilka dni pozwolą na odnalezienie śladów, wyłuskanie spośród współczesnej zabudowy, tego wszystkiego, co oglądali moi dziadkowie i co było ich światem. Na to było jednak za mało czasu. Miejscowość dzisiaj jest rozrośnięta, właściwie jest przedmieściem Lwowa, ma ponad 10 tys. mieszkańców. Przyjezdnemu też trudno zlokalizować granicę z Konopnicą
i Suchowolą. A chciałem tam odnaleźć obiekty jakie są na rodzinnych zdjęciach – prawdopodobnie nie istnieją.

            Granicę przekroczyliśmy w sobotę nad ranem 10. lipca. Z racji tego, że o tej porze nie mogliśmy się jeszcze zakwaterować i rozpakować pojechaliśmy do Tuligłów koło Komarna spróbować odnaleźć grób pradziadka mojego kuzyna Marka Zagrodnego. Kilka lat temu cmentarz ten był porządkowany przez wolontariuszy akcji. Jednak miejscowi przykładu z naszej młodzieży nie wzięli. Polska część jest ponownie zarośnięta, zaniedbana i źle traktowana. Dostęp do pomników jest utrudniony. Grobu Andrzeja Zająca nie znaleźliśmy.

            W niedzielę poranna przechadzka i po drodze niezwykła sytuacja. Z okna jednej z posesji dochodził głos radiowej Mszy, właściwie Godzinek w języku polskim. Jakże było nie zapukać, nie wejść. Zostałem serdecznie przyjęty. My mamy bardzo uzasadnione powody, żeby ograniczać zaufanie, a tutaj inny świat. To była babcia zimnowodzkiego działacza młodzieżowego, polskiego aktywisty, poznanego wcześniej przez Internet pana Władysława Kazimierza Kuczyńskiego – pani Janina Makowiecka.

            Niedziela – Msza Święta w Zimnej Wodzie dla mnie szczególna. Mój kuzyn proponuje wyjazd samochodem. Jakim samochodem? „Na piechotę”! Muszę poczuć się jak oni. Wychodzimy, początkowo pospiesznie, dochodzimy do głównej ulicy, mijamy współczesną zabudowę. Napotykając na coraz więcej starych domów głowa zaczyna chodzić w prawo i w lewo – jakieś zdjęcia telefonem – czegoś się doszukuje. Dochodzimy do mostku, tego, który tak często bywa na starych fotografiach, skręcamy w lewo. Przed nami osoby; rodziny, matki z dziećmi, ojcowie. Widać zmierzają w tym samym kierunku. Mówimy sobie „dzień dobry”, zagadujemy. Dochodzimy do kościoła św. Katarzyny. Mijamy go… To ułuda, nie było żadnych znajomych osób, nie było „dzień dobry”. Kościół świeci do nas swoim złotym dachem, jest przemalowany, zamieniony w cerkiew grecko-katolicką. Dach ma przekreślać jego łaciński rodowód. Idziemy dalej, dochodzimy do nowo wybudowanego kościoła katolickiego. Zastanawia pytanie jak dużą społeczność spotkamy? To jest już garstka Polaków. Wieczorem wyruszamy na Wysoki Zamek, po drodze spojrzenia
na św. Elżbietę – musiałem.

Dziękuję wszystkim osobom, dzięki którym corocznie odbywa się ta akcja, dziękuję ekipie telewizyjnej, dziękuję pani Redaktor Grażynie Orłowskiej-Sondej, dziękuję naszym wolontariuszom i wszystkim osobom, od których uzyskaliśmy życzliwość i pomoc. Może jednak byłem dzieckiem, tylko kolan zabrakło. Bo słysząc
z okna śpiew Godzinek to jakby historia zatoczyła koło, jakbym się cofnął o kilkadziesiąt lat do Parszowic i usłyszał głos mojej babci Marii Solik, pani Berdysowej i pani Żelewskiej – mamy pani Marii. Utwierdza mnie to w przekonaniu jakoby to zamiłowanie do tego śpiewu ze Wschodu pochodziło. Może to jakiś nadprzyrodzony znak. Mniemam, że nasze panie wolontariuszki zawiozą akcję do Parszowic. Pewnie jest takie zainteresowanie i są takie potrzeby.

Ludzie mogą żyć tylko dniem powszednim bez oglądania się w przeszłość, bez historii – naród nie może.

Witold Zagrodny

Projekt współfinansowany Fundacje KGHM Polska Miedź