…kto z was przeżyje, zmówcie Ojcze Nasz (Huta Pieniacka)

Huta Pieniacka, niegdyś polska wieś położona niedaleko Podkamienia w województwie lwowskim, zniknęła z powierzchni ziemi 28 lutego 1944 roku. Nad ranem wkroczyli tu żołnierze IV pułku policyjnego SS, złożonego z ukraińskich ochotników. W ciągu niespełna ośmiu godzin wymordowali ponad 1000 bezbronnych mieszkańców. Tylko nieliczni przetrwali ten pogrom, ukrywając się w piwnicach i na wieży kościoła, który stał się miejscem kaźni.

Niewielu uratowało się ucieczką do pobliskiego lasu. Ocaleli musieli pochowa swoich najbliższych w dwóch zbiorowych mogiłach. Na tym miejscu w 2005 roku, z inicjatywy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, stanął symboliczny pomnik. Co roku spotykają się tutaj  na uroczystym nabożeństwie, potomkowie ocalałych z tej pożogi. Przyjeżdżają Rodacy z całej ziemi lwowskiej, zawsze są obecni przedstawiciele polskiego rządu. Byli mieszkańcy Huty Pieniackiej osiedlili się po wojnie w Wielkopolsce na Dolnym Śląsku i Ziemi Opolskiej. To oni są dzisiaj nielicznymi już świadkami zbrodni, o której milczano przez kilkadziesiąt powojennych lat.

Jak co roku podczas uroczystości na terenie Huty Pieniackiej, obecna była ekipa telewizyjna programu „Wschód” (wcześniej Studio Wschód), z redaktor Grażyną Orłowską-Sondej. Prezentujemy reportaż pt. „…kto z was przeżyje, zmówcie Ojcze Nasz”.

– O tę pamięć bardzo walczyli nasi rodzice, nasze rodziny. To były żebrania o informacje, o wiadomości. Pamiętam to z przekazów, od swojej mamy, kiedy mówiła o swoich zamordowanych rodzicach, siostrach, braciach. Uczyła mnie co to jest kochać ojczyznę, co to kochać rodzinę. Ale przede wszystkim, w tej całej tragedii, tym nieszczęściu, to uczyła mnie, co to znaczy dobro, co to znaczy miłość. I myślę, że tego się trzymamy. Przyjechaliśmy w to miejsce przede wszystkim z modlitwą – mówiła podczas uroczystości Małgorzata Gośniowska-Kola, prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka.

Biskup Leon Mały z Archidiecezji Lwowskiej dziękował wszystkim zebranym na uroczystości za modlitwę za zabitych tutaj Polaków. Jego zdaniem takie miejsca, jak Huta Pieniacka, po prostu wymagają modlitwy. Jak wszyscy uczestnicy, duchowny przeżywał całe wydarzenie.

– Żebyśmy zwyciężali miłością, bo miłość buduje. Dziękuję wam za przybycie. Pani może tak nie przeżywa, bo jest kolejny raz, a ja tu jeszcze nie byłem. Dla mnie to wrażenie – mówił biskup.

Niestety zmierzających do Huty Pieniackiej witały po drodze czerwono-czarne flagi, zaś niedaleko pamiątkowej tablicy miejsce miała manifestacja osób kultywujących pamięć Stepana Bandery oraz ukraińskich nacjonalistów. Policja czuwała nad bezpiecznym przebiegiem uroczystości.

– Nam dopiero od niedawna pozwolono o tym mówić. A zupełnie świeża sytuacja, że możemy tutaj przyjeżdżać. Może ta otoczka nie jest zbyt ładna dzisiaj. Tutaj nikt nie mordował Ukraińców, tutaj mordowani byli Polacy. Także te flagi to tutaj są, delikatnie rzecz ujmując, przynajmniej niesmaczne. Tutaj stała się rzeź dokładnie w drugą stronę, a ktoś tu się próbuje nas czepiać, że my tu przyjeżdżamy. Po co my tu przyjeżdżamy? To jakieś dziwne takie pytania. Po co ja tutaj przyjeżdżam? No do babci… – mówił Józef Bernacki, mieszkaniec Poznania.

Większość osób, opowiadająca o wydarzeniach w Hucie Pianiackiej, nie potrafi powstrzymać łez. Mimo upływu lat… Więcej w reportażu wideo… 

https://www.youtube.com/watch?v=GQD7INdSxk8

Czytaj również

Spalona wieś przestała istnieć. Huta Pieniacka [galeria]

Wspomnienie o Hucie Pieniackiej