„Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”. 98 lat temu zmarł Leopold Lis-Kula

7 marca 1919 roku, w bitwie pod Torczynem, zginął Leopold Lis-Kula, jeden z najbardziej utalentowanych polskich żołnierzy w historii, bohater, legenda już za życia, ulubieniec Józefa Piłsudskiego, symbol odwagi, braterstwa i oddania ojczyźnie.

O urodzonym 11 listopada 1896 roku polskim bohaterze można by pisać bardzo długo. Leopold Lis-Kula legendą stał się już podczas swojego przedwcześnie zakończonego życia. Na wojnę wyruszył nie mając jeszcze 18 lat i bardzo szybko objawił się jego talent jako dowódcy. W okresie I wojny światowej, w ciągu ledwie kilkunastu dni, stworzył kompanię ochotników z Łodzi. Bardzo szybko awansował do stopnia podporucznika.

Podczas walk zawsze wykazywał się niezwykłą odwagę, męstwem i hartem ducha. W trakcie ataków znajdował się na czele dowodzonych przez siebie jednostek. Był również niezwykle braterski i jednał tym sobie innych, zazwyczaj starszych, żołnierzy. Lis aktywny był przez całą wojnę, a później także po jej zakończeniu. Tworzył m. in. polskie oddziały za frontem wschodnim. Na przełomie lat 1918-1919 walczył w odsieczy Lwowa przeciwko Ukraińcom. Został ranny podczas zdobywania Torczyna i zmarł z powodu odniesionych ran 7 marca 1919 roku. Jego pogrzeb, który odbył się w Rzeszowie, był jednocześnie wielką patriotyczną manifestacją.

W 20-leciu międzywojennym stał się symbolem dla młodzieży, a wielu Polaków wzorowało się na jego osobie. Leopold Lis-Kula został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Był również ulubieńcem Józefa Piłsudskiego, który bardzo cenił sobie jego talenty dowódcze oraz męstwo. Wieniec pogrzebowy marszałek podpisał tymi słowami „Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”.

Rapsod o Lisie-Kuli

Gdy ruszył na wojenkę,

Miał siedemnaście lat,

A serce gorejące,

A lica miał jak kwiat .

Chłopięcą jeszcze duszę

I wątłe ramię miał,

Gdy w krwawej zawierusze,

Szedł szukać mąk i chwał.

Lecz śmiał się śmierci w oczy

I z trudów wszystkich kpił,

Parł naprzód jak huragan

I bił, i bił, i bił.

A chłopcy z nim na boje

Szli z pieśnią jak na bal,

Bo z dzielnym komendantem

I na śmierć iść nie żal.

Nie trwożył się moskiewskich

Bagnetów, lanc ni dział,

Docierał zawsze z wiarą

Tam, dokąd dotrzeć chciał.

Gdy szedł już w bój ostatni,

Miał lat dwadzieścia dwa,

Miał sławę bohatera,

A moc i dumę lwa.

Świsnęła mała kulka

I grób wyryła mu,

Bohaterowi łoże,

Posłanie wieczne – lwu.

Rycerski pędził żywot,

Rycerski znalazł zgon.

Armaty mu dzwoniły,

A nie żałobny dzwon.

Chorągwie się skłoniły

Nad grobem na czci znak.

A stara brać żołnierska

Jak dzieci łkała tak.

Sam nawet Wódz Naczelny

łzy w dobrych oczach miał,

Ukochanemu chłopcu

Na trumnę order dał.

Czy wiecie wy, rekruty,

Kto miał tak piękny zgon?

Kto tak Ojczyźnie służył,

Czy wiecie, kto był On?

Otwórzcie złotą księgę,

Gdzie bohaterów spis,

Na czele w niej widnieje:

PUŁKOWNIK KULA-LIS

(Adam Kowalski)

Więcej przeczytasz tutaj.