Kresy – nasza Atlantyda

Akcja „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” w roku 2017 zbliża się wielkimi krokami. Snujemy plany, myślimy, co w tym roku zrobimy, ale też przypominamy sobie, jaki był ten pierwszy wyjazd oraz zachęcamy innych – pisze nasz wolontariusz, Kamil Skorupski.

Ukraina to marzenie. Marzą o niej Rusini, Polacy i wszystkie nacje, które miały to szczęście odwiedzić ten piękny region. Marzenie to przejawia się w różnorodnej twórczości artystycznej, realizacji zamierzeń sakralnych i w każdej formie wtapia się w tą czystą krainę. Wszyscy, którzy żyją na Kresach mają nieodparte wrażenie bliskości, czegoś absolutnego, daje to spokój, wytchnienie, każdy kto chce zburzyć te uczucia dozna reakcji, która porównywalna jest wyłącznie z reakcją lęku przed utratą czegoś co jest najbliższe. Dlatego wielu ludzi postrzega Kresy jako kraj dziki. Nie rozumiejąc uczuć jakie się pojawiają od pierwszego dnia po przekroczeniu rzeki San. Jest to kraj w którym ludzie marzą, są szczęśliwi, nie znają różnic narodowościowych, w obliczu Boga wszyscy są równi i każdy, kto wyjedzie z Ukrainy – Kresów, chce do nich wracać. Kresy to tajemnica, którą każdy nosi w sobie, a może ją odkryć tylko tam, bo każdy zostawił tam cząstkę siebie. Kresy to cywilizacja, która czeka na swój czas. Zaginiony ląd.

DSC00750

Opera we Lwowie, widok od ulice Gródeckiej (przedwojennego placu Agenora Gołuchowskiego)

Chciało by się powiedzieć „I się doczekała”- przynajmniej dla mnie. Przyjechałem na Ukrainę po raz pierwszy w 2014 roku. Wówczas nie wiedziałem, że jest to miejsce „Świętego Graala”, bo ten kto go szuka – tam go znajdzie i nie tylko przysłowiowy Lach, ale każdy, i nie tylko Europejczyk. Ja jako Lach lub dawniejszy Polach, a współczesny Polak czuję dumę z dokonań moich przodków, których materialne i niematerialne świadectwa rozniecają ogień wyobraźni na każdym kroku, przenosząc mnie w mistyczny świat wielokulturowej ojczyzny przodków. Gdzie oddycha się pełną piersią i nie tylko z powodu czystego powietrza, a może przede wszystkim z poczucia bycia w centrum duchowym, pośród przyjaznych ludzi … sumienia świata. Wyczuwalna jest ekscytująca obecność dwóch skrajności; grozy, poczucia bezpieczeństwa i spokoju, to sprawia wrażenie jakby czas stanął w miejscu. To magiczne widowisko jest dostępne za darmo i bez zobowiązań(?). Gdybym chciał napisać sztukę – tutaj szukałbym natchnienia. Ja szukam tam źródeł życia – znajduję więcej – wszystko o czym zapomnieliśmy we współczesnej zdziczałej Europie. Przede wszystkim naszą, także i moją tożsamość, która buduje poczucie własnej wartości. Potwierdzenie, którego nie muszę szukać w opiniach innych Europejczyków. Wystarczy, że poczuję kojący pomruk wapiennej skały Podola, a wiem, że żyję i mogę powiedzieć całemu światu: To tutaj! 🙂

1468753121643

Tarnopol, bulwar Tarasa Szewczenki (przedwojenna ulica Adama Mickiewicza)

Na zdjęciu tytułowym zamek w Trembowli

Kamil Skorupski / wolontariusz akcji Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia