Z żalem zawiadamiamy, iż odeszła na wieczną wartę kolejna „Strażniczka Kresów”, Pani Gizela Oleksandrowicz z Rarańczy. Nasza Rodaczka zmagała się z chorobą nowotworową. Wielokrotnie odwiedzaliśmy Polkę, niosąc jej pomoc duchową, materialną, zapewniając również na miejscu stałą opiekę zdrowotną. Prosimy o modlitwę za nią i wszystkich Rodaków z Kresów, których nie ma już wśród nas.
Przypomnijmy jeszcze raz dramatyczne losy naszej zmarłej Rodaczki.
Pani Gizela apelowała do rodaków z Polski o pomoc oraz odwiedziny. Dziś natomiast przypominamy historię jej rodziny, która pokazuje, że w życiu pani Gizela nigdy nie miała łatwo.
– Już w maju ubiegłego roku, kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy w Rarańczy panią Gizelę Oleksandrowicz, opowiedziała ona ekipie STUDIA WSCHÓD o dramatycznych losach swojej rodziny, która po wojnie podzieliła się. Jej mama nie chciała opuszczać rodzinnej wsi, zwłaszcza, że na cmentarzu był grób starszej córki Joanny, która zmarła tragicznie jeszcze w 1932 roku. Ojciec rodziny w 1945 roku wyjechał do Polski i osiedlił się na Dolnym Śląsku. Dwunastoletnia wówczas Gizela pozostała wraz z matką na Bukowinie. Rodzina rozdzieliła się na zawsze. W tym czasie z okolic Czerniowiec wyjechało do ojczyzny wielu naszych Rodaków. Nawet wówczas, kiedy dorosła już Gizela wyszła za mąż, zawsze tęskniła za Polską – relacjonuje redaktor Grażyna Orłowska-Sondej ze Studia Wschód.
Podczas kolejnych odwiedzin w Rarańczy okazało się, że nasza rodaczka była chora, a w jej domu nie było nic do jedzenia. Polka płakała.
https://www.youtube.com/watch?v=PO04VCZijwM
– Pani Gizela Oleksandrowicz z Rarańczy w ubiegłym roku poprosiła nas o przywiezienie płyty nagrobnej dla jej siostry Joanny, która zmarła mając 12 lat. Napis musiał być w języku polskim. Na płycie nasza Rodaczka z Rarańczy poprosiła również o napisanie jej nazwiska. Twierdziła, że nie będzie miał kto jej pochować. Pani Gizela miała wielkie pragnienie przyjechać na zawsze do Polski. . Córka Pani Gizeli nie opiekowała się matką. Kiedy złożyliśmy jej wizytę pani Gizela była chora, a w domu nie było nic do jedzenia.
– Już ciężko bardzo, nikogo nie ma, z kim porozmawiać, sama jedna. Bóg zapłać wam wszystkim. Dziękuję wam, że przyjechaliście z tak daleka. Bardzo o to proszę, bo ja sama, a trzeba przynieść coś, kupić, a ja czasem jestem głodna – mówiła ze łzami w oczach nasza rodaczka, zwracając się do pomagających jej wolontariuszy.
Po odezwie ze strony wielu Polaków, pojechaliśmy do pani Gizeli z Rarańczy, która ze łzami w oczach prosiła o wsparcie i odwiedziny. Naszej rodaczce zawieźliśmy jedzenie oraz pieniądze. Zaangażowaliśmy również osobę ze Związku Polaków w Czerniowcach, by regularnie przyjeżdżała do chorej pani Gizeli.
https://www.youtube.com/watch?v=9jSnCwacrsY
Pamiętajmy o Pani Gizeli i innych Rodakach, którzy odeszli do wiecznej ojczyzny. Niech na zawsze pamięć o nich pozostanie w naszych sercach i umysłach. Pani Gizela była ostatnią Polka w Rarańczy…
Przeczytaj również:
Nie żyje ostatnia Polka w Tłumaczu. Do końca pozostała wierna Polsce i ojcowiźnie