21 stycznia 1940 roku w Czortkowie na dawnej granicy Polski z Rumunią wybuchło lokalne powstanie przeciwko Sowietom. Polacy uzbrojeni w noże i szable nocą zaatakowali niczego nie spodziewających się sowietów. Było to pierwsze antysowieckie zbrojne wystąpienie Polaków w czasie II wojny światowej po fiasku obrony wrześniowej. Celem było zdobycie pociągu i przebicie się nim do Rumunii.
We wrześniu 1939 roku dopełnił się los II Rzeczypospolitej. Odrodzone państwo polskie nie przetrwało agresji zbrojnej ze strony dwóch zbrodniczych totalitaryzmów. 1 września rozpoczęła się inwazja nazistowskich Niemiec, a 17 września padł zdradziecki cios ze strony komunistycznego Związku Sowieckiego. Bohaterski opór polskich żołnierzy nie mógł zwyciężyć z przeważającym liczebnie i technologicznie wrogiem. Walka zbrojna zakończyła się klęską, a codzienna rzeczywistość przybrała dla Polaków barwy brutalnej okupacji. Dokonał się kolejny rozbiór Polski, której terytorium został rozdzielone pomiędzy dwóch okupantów stosujących politykę zbrodni i terroru mającą na celu wyniszczenie narodu polskiego.
Niemal od samego początku Sowieci przystąpili do represji przeciwko mieszkańcom okupowanych terytoriów. Rozpoczęły się aresztowania przedstawicieli inteligencji, żołnierzy, urzędników państwowych, osadników wojskowych i wszystkich innych, których władza sowiecka uznała za zagrożenie dla swoich wpływów. Z tymi narastającymi represjami zmagali się także mieszkańcy Czortkowa. Jeszcze w październiku 1939 roku w tym niewielkim powiatowym miasteczku na Podolu zawiązała się konspiracja w ramach Stronnictwa Narodowego. Była to organizacja założona i prowadzona przez Tadeusza Bańkowskiego, Henryka Kamińskiego oraz Heweliusza Malawskiego. Konspiratorzy wyczekiwali na dogodny moment, którym okazał się konflikt sowiecko-fiński. Wojna na froncie fińskim spowodowała, że część żołnierzy sowieckich stacjonujących w Czortkowie opuściła garnizon. Z tego powodu pojawił się plan mający na celu zdobycie osłabionej placówki wojskowej.
Wieczór 21 stycznia był niezwykle mroźny, jak w zasadzie cała zima roku 1940. Mimo tego przystąpiono do akcji zbrojnej, w której udział wzięło 200 powstańców. Punktem zbornym dla rozpoczęcia zryw powstańczego był kościół dominikański. Powstańcy podzielili się na cztery grupy, a każda z nich otrzymała inne zadanie do wykonania. Plan zakładał zdobycie czterech strategicznych punktów, odbicie więźniów i ucieczkę zdobytym pociągiem do Rumunii.
Walka rozpoczęła się o godzinie 21:30, gdy konspiratorom udało się zająć szpital, choć tylko dwóch z nich posiadało broń palną. Niestety dalsze działania zmierzające do zajęcia koszar nie powiodły się ze względu na utratę łączności między powstańcami oraz szybkie zmobilizowanie sił sowieckich, które zostały zaalarmowane działaniami w okolicach szpitala. W końcu oddziały powstańcze przerwały walkę, a część powstańców po prostu powróciła do swych domów. Nie przeszkodziło to jednak Sowietom przystąpić do krwawych represji. Szybko zebrane siły przystąpiły do całonocnych poszukiwań uczestników niedokończonego powstania. Nad ranem w mieście pojawił się pancerny wagon z żołnierzami Armii Czerwonej. Przeczesano całą okolicę Czortkowa i aresztowano podejrzanych. W wyniku poszukiwań uwięziono większość powstańców, spośród których 24 rozstrzelano, a 55 wysłano do obozów pracy. Co ciekawe w trakcie walk nie zginął żaden powstaniec, gdy jednocześnie po stronie sowieckiej zginęło 3 żołnierzy, a 2 zostało rannych.
Wystąpienie Polaków w Czortkowie mimo niewielkiej skali wywołało pewnego rodzaju zakłopotanie wśród najwyższych władz sowieckich. W niedługim czasie na miejscu zdarzeń pojawili się znaczni funkcjonariusze NKWD – Iwan Sierow oraz Wsiewołod Mierkułow. Przystąpiono do szeroko zakrojonych działań przeciwko polskiemu ruchowi oporu. Aresztowano wielu członków podziemia, których później przesłuchiwano i torturowano. Podobno wydarzeniami czortkowskimi interesowali się nawet Beria i Stalin.
Zobacz również: