104 lata temu, 1 listopada 1918 roku, wybuchły polsko-ukraińskie walki o Lwów. Rankiem oddziały Ukraińskiego Komitetu Wojskowego, uprzedzając Polaków, opanowały główne gmachy. W odpowiedzi grupy polskiej młodzieży stawiły spontaniczny opór.
Gdyby nie te grupy słabo uzbrojonych, ale pełnych zapału dzieciaków, losy Lwowa potoczyłyby się zupełnie inaczej. Pierwszym ich dowódcą został Roman Abraham, do niedawna porucznik armii austriackiej – wbrew otrzymanym rozkazom ruszył do centrum miasta z zaledwie 12-osobowym oddziałem uzbrojonym w… dwa rewolwery i dwa karabiny.
Wkrótce natknął się na kilku gimnazjalistów skutecznie atakujących ukraiński patrol na ciężarówce. Wśród nich był 13-letni Antek Petrykiewicz, najmłodszy kawaler Krzyża Virtuti Militari w historii, niestety – pośmiertnie. Dzięki doświadczeniu Abrahama, który przejął dowodzenie, opór połączonych oddziałów stał się bardziej zorganizowany.
Młodzież utworzyła punkt oporu w Szkole im. Konarskiego, skąd udanym wypadem 3 listopada zdobyto jedno z siedmiu lwowskich wzgórz – Górę Stracenia. W kolejnym brawurowym ataku w dniu 4 listopada wyparli Ukraińców z Dworca Głównego, a w kolejnych dniach rzucano ich na najbardziej zagrożone odcinki walk.
To dzięki ich odwadze i poświęceniu polskie powstanie przetrwało i doczekało się po kilku tygodniach nadejścia regularnej polskiej odsieczy, która wyzwoliła miasto.
Był to jednak dopiero początek krwawych walk o Lwów, które ostatecznie zakończyły się wiosną 1919 roku.
Zobacz również: