Sławuta ostatni raz w granicach Polski leżała do I rozbioru, 244 lat temu. Polacy nadal żyją na Kresach I RP. Odwiedziliśmy Sławutę, podarowaliśmy rodakom popiersie Jana Pawła II. Spotkanie było owocne w wzruszenia. Reportaż i galeria są już na nasze stronie!
5 kwietnia ukazał się kolejny odcinek programu „Studio Wschód”. Tym razem nasza ekipa wyruszyła do Sławuty, miasta rejonowego w obwodzie chmielnickim. Tematem programu jest polskie dziedzictwo miasta oraz żyjący tu jeszcze Polacy.
Reportaż, można obejrzeć TUTAJ!
Sławuta jest zamieszkana, według ukraińskiego spisu z 2003 roku, przez ok. 35 tysięcy Polaków, którzy stanowią 3,5% ludności zamieszkującej miasto. Miasto zostało założone przez ród Sanguszków pochodzący z Litwy. Od roku 1720 stanowiła główną siedzibę tego rodu książęcego, który był zresztą spokrewniony z królem Władysławem Jagiełłą. Ród ten był dla mieszkańców miasta prawdziwym oparciem i dobroczyńcą. Sanguszkowie w sposób przemyślany inwestowali w rozwoju gospodarczy i socjalny regionu. Dobroczynna i pożyteczna działalność przyniosła im wielką sławę wśród mieszkańców i jest obecna nawet dziś.
Na temat polskości Sławuty wypowiedziała się pani Maria Kowalczuk, która pełni funkcję prezesa Związku Polaków w Sławucie. Opowiedziała o swoich korzeniach, wspomniała, że sama wywodzi się z zachodniej części obecnej Ukrainy, a wielu Polaków zamieszkujących miasto miało swoich przodków wśród zesłańców, których dziejowe zakręty wypędziły do Kazachstanu i na Syberię. Część z nich osobiście doświadczyła tych wywózek w czasach stalinowskich i powróciła tu w momencie, gdy nastąpiła odwilż. Często z takich wywózek nie powracali sami, lecz z dziećmi i wnukami.
Swoją rodzinną historię przedstawił także pan Igor Panasenko, dziennikarz zamieszkujący Sławutę. Wspominał swoje szkolne czasy, gdy musiał chodzić do ukraińskiej szkoły i wdawał się w bójki z ukraińskimi chłopakami, gdyż nie podobało się im jego polskie pochodzenie. Powiedział także, że babcia jego nakazała mu ukrywać swoją polskość. Pan Igor przytoczył też historię swojego pradziadka, którego rozstrzelano w miejscowości Winnica. Opowiedział również o przypadkach innych Polaków, którzy na skutek nieprzychylnego traktowania i obawy o swoje życie niszczyli swoje dokumenty i inne przedmioty wskazujące na ich polskie pochodzenie.
Miejscowy historyk i autor monografii podejmującej dzieje Sławuty, pan Stanisław Kowalczuk, nakreślił historię kościoła Św. Doroty, który został ufundowany w roku 1822 roku przez księcia Eustachego Sanguszkę, ówczesnego właściciela miejscowości. Według koncepcji fundatora kościół miał stanowić wierną kopię paryskiego kościoła św. Eustachego. Usytuowano go na wzgórzu nieopodal pałacu Sanguszków – obecnie już nieistniejącego. Historia nie zgotowała świątyni cukierkowego losu. Kościół doświadczył sowieckiej maniery i został przemieniony na magazyn broni. W późniejszym okresie przechowywano tu także sól. Wszystkie te działania doprowadziły do pogorszenia stanu kościoła, który w roku 1991 powrócił pod opiekę katolików. Znamienna i warta odnotowania jest posługa księdza Jana Szańca, który zrobił wiele dla odratowania świetności świątyni. Również lokalne władze podjęły pewne kroki w tej dziedzinie.
Rodowitą mieszkanką Sławuty jest pani Walentyna Kowalczuk. Związana jest wielopokoleniowymi więzami krwi z tą miejscowością. Z dziada pradziada jej przodkowie przekazywali sobie polskość, w domu rozmawiano w naszym ojczystym języku. Sama musiała chodzić do ukraińskiej szkoły i skutkiem tego mówić wyłącznie w języku ukraińskim. Pani Walentyna jest emocjonalnie związane z miejscowym kościołem, czuje do niego sentyment, bowiem mieszkała i wychowywała się w sąsiedztwie. Dla wielu mieszkańców Sławuty kościół św. Doroty jest nie tylko miejscem, gdzie odprawiane są msze – to także miejsce o głębokim duchowym znaczeniu dla świadomości lokalnej.
Proboszcz miejscowej parafii, wspomniany już wcześniej ksiądz Jan Szańca, opowiedział o polskim dziedzictwie i znamienitych dokonaniach rodu Sanguszków dla miejscowych. Podkreślił zasługi Romana Sanguszki, który działał dla dobra swojego ludu i czynił wiele dobrego. Sławuta stanowiła centrum przemysłowe Wołynia, rozwijało się tutaj sukiennictwo i inne gałęzie przemysłu wytwórczego, działa tutaj browar. Roman Sanguszko był ostatnim księciem i właścicielem Sławuty. Został zamordowany przez zrewoltowanych żołnierzy armii rosyjskiej, którzy otoczyli jego pałac i zabili go. Zniszczyli też pałac. Dokonali tego tydzień przed wybuchem rewolucji, dzięki czemu uniknęli kary, gdyż „usunęli burżuazyjnego pana”.
Dla pani Walentyny Sawaszczuk postać Romana Sanguszki jest wybitna i wiele znacząca dla mieszkańców. Wyraziła żal, że współcześnie nie ma drugiego takiego Romana Sanguszku oraz ubolewanie, że piękny pałac został zniszczony. Historyk Stanisław Kowalczuk opowiedział o miejscu, gdzie znajdował się pałac i o konieczności uprzątania go. Stwierdził, że należy upamiętnić to wydarzenie i postawić pamiątkową tablicę. Sam książę nie mieszkał na stałe w tym pałacu, do którego przyjmowano wyłącznie gości. Przebywał w innym budynku, w którym później znajdował się szpital wojskowy, a obecnie jest nieużytkowany. Rada miejska wystąpiła z planem odbudowania tego placu. Dla pana Romana Baczyńskiego pamięć o rodzinie Sanguszków jest potrzebna dla mieszkańców. Głosił konieczność jej kultywowania. Jego zdaniem pielęgnowanie pamięci o polskim dziedzictwie Sławuty podniesie jej prestiż.
Najdostojniejszym zabytkiem miejscowości będącym także zbiorem śladów polskości i pomnikiem historii jest historyczny cmentarz. Znajdują się na nim będące swoistymi dziełami sztuki zabytkowe groby zasłużonych Polaków. Od lat 4 na cmentarz ten jest odwiedzany przez młodych Polaków z Dolnego Śląska biorących udział w akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Jest to najstarszy i zarazem jeden z najlepiej zachowanych cmentarzy na Wołyniu. Mieszkańcy Sławuty wyrazili swoją wdzięczność i podziękowali wolontariuszom pracującym na tym cmentarzu.
Pani Feliksa Milikiewicz pochodzi z leżącego nieopodal Żukowa. Podzieliła się z ekipą Studia Wschód przejmującą historią jej rodziny, która doświadczyła nieszczęścia wywózki do Kazachstanu. Miała wówczas 8 lat, gdy razem ze swoimi rodzicami i swoim rodzeństwem wywieziono ją do Kazachstanu. Powróciła po 12 latach razem ze swoją mamą – ojciec niestety nie przeżył.
Mieszkaniec Sławuty Stanisław Borkowski również opowiedział o swojej rodzinie i o tym jak pierwszy raz przyjechał do Polski, gdy IV pielgrzymkę do kraju odbył Ojciec Święty Jan Paweł II. Papież-rodak dla Polaków mieszkających w Sławucie jest prawdziwym powodem do dumy. Niezwykle wzruszającym momentem programu było przekazanie przez panią redaktor Grażynę Orłowską-Sondej dla kościoła św. Doroty popiersia Jana Pawła II. Gest ten sprawił ogromną radość i wzruszenie wśród wiernych.
Red: Artur Sułkowski, Paweł Andrzejewski