Sprawozdanie wolontariuszy z Milicza i Sułowa – Rodatycze, Bar, Kitajgród (MPOOZ 2019)

8 lipca ruszyliśmy w drogę 20 osobowym busem z przyczepą. Zabraliśmy ze sobą narzędzia m. in: kosy spalinowe, piły, sekatory, szczotki do czyszczenia kresowych nagrobków, dziabki i grabie… i oczywiście biało czerwone wstążki, flagi i znicze.

 

Zabraliśmy prowiant podarowany między innymi: wędliny od  Firmy Elżbieta i Jacek  Tarczyński,  pomidory od firmy Ogrodnictwo Skowrońscy-Sułów oraz smaczny placek ze śliwkami od mieszkanki Sułowa.

 

Nade wszystko zabraliśmy nasze gorące serca wolontariuszy. W tym wyjątkowym, patriotycznym przedsięwzięciu brali udział Ewa Wojewoda, Kamila Ciesiółka, Iwo Moczulski – uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 w Miliczu, Oliwia Kątnik, Kacper Bartczak, Michał Iwanicki – uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Miliczu, Sara Ciupak – mieszkanka Pracz, uczennica Liceum Plastycznego we Wrocławiu, Bogumił Piosik – nauczyciel w Szkole Podstawowej im. Juliusza Słowackiego w Sułowie, Bożena Lech – nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 2 i Szkole Muzycznej I Stopnia w Miliczu, Jadwiga Teresa Stępień – śpiewaczka klasyczna, mieszkanka Milicza, Krystyna Piosik – dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Miliczu, koordynator grupy.

X edycja akcji ratowania polskich cmentarzy niszczejących za wschodnią granicą rozpoczęła się od spotkania wszystkich uczestników akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia” przed Urzędem Marszałkowskim we Wrocławiu. To stamtąd na 10 dniową akcję ruszyło ponad 1000 wolontariuszy w 150 busach! Młodzież, opiekunowie, nauczyciele, grupy harcerzy i seniorzy, włodarze niektórych miast Dolnego Śląska.

Dumą napawała refleksja naszego Burmistrza – syna Ziemi Wołyńskiej Piotra Lecha, który wraz z grupą pracowników Urzędu Gminy Milicz wyruszył by nas wspierać w pracy na trzech nekropoliach w Rodatyczach, w Barze, a duchem i w Kitajgrodzie!

…przede wszystkim chylę czoła, i kłaniam się nisko wszystkim, którzy dzisiaj nie są w drodze na Majorkę, którzy dzisiaj nie wyjeżdżają na Wyspy Kanaryjskie, do Egiptu i do Turcji, tylko kierują się w stronę cmentarza. To samo w sobie brzmi jak wewnętrzna sprzeczność. Wybieracie sobie czas swojego wypoczynku, wybieracie czas swoich urlopów na cmentarzu. To jest niesamowite.

To nie jest dziwne, jeżeli chodzi o ludzi w moim wieku, ale jest niezwykle szlachetne jeżeli mówimy o tych, którzy tu dzisiaj dominują, o młodzieży o uczniach.

Niech nikt nigdy nie waży się powiedzieć złego słowa na temat Polskiej Młodzieży. Niech nikomu to nie przyjdzie do głowy.

Ten obraz tu na schodach tego Urzędu pokazuje, że wszystko jest w najlepszym porządku. I tak długo jak ta akcja będzie trwała i tak długo, jak będziecie się tutaj zbierać…co roku więcej przecież, to te ziemie nie pozostaną same!

I tak długo będą polskie i będzie można zaprzeczyć tej tragicznej prawdzie, o której powiedział ks. Issakowicz-Zalewski, że Kresowiaków zamordowano dwukrotnie: po raz pierwszy w latach czterdziestych, a po raz kolejny w latach kiedy o nich zapomniano. Kiedy okryto to kurtyną milczenia.

… Jeszcze Polska nie zginęła….

Po uroczystym pożegnaniu i odśpiewaniu Roty ruszyliśmy ku granicznemu przejściu w Medyce aby rankiem dotrzeć do Królina – miejscowości koło Sądowej Wiszni, gdzie czekała na nas wspaniała rodzina Pani Marii.

RODATYCZYCZE – dzień pierwszy (09.07.2019r.)

Po śniadaniu, rozpakowaniu walizek i krótkim odpoczynku w pełni duchowych sił nakarmieni przez Gospodynię Panią Marię udaliśmy się na cmentarz w miejscowości Rodatycze, gdzie spotkaliśmy się z 14 osobową grupą wolontariuszy – pracowników Gminy Milicz na czele z burmistrzem Piotrem Lechem.

Wrażenia Jadwigi Teresy Stępień: Widok tego miejsca ścisnął nasze serca… zarośnięte, omszone groby, porozbijane krzyże nagrobne, chaszcze, wysokie trawy, dzikie wyrośnięte drzewa akacji. Na wzgórzu pośród grobów kaplica Założycielki Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej Błogosławionej Matki Antoniny Mirskiej.

Ten widok nie trwał długo. Był dla całej grupy wyzwaniem. W ruch poszły piły, sekatory, wszelakie narzędzia przywiezione z Milicza. Godzina po godzinie oczom ukazywać się zaczął wzruszający widok… ocalałych nagrobków naszych Pradziadów, Polaków, którzy żyli na Kresach tworząc społeczność żyjącą w symbiozie z Ukraińcami, Ormianami, Białorusinami, Rusinami… katolicy, prawosławni, pochodzenia żydowskiego…I tak upływały kolejne dni pracy dla naszych Pradziadów, dla chronienia pamięci tych, którzy zostali… To były jedne z najbardziej symbolicznych dni w mym życiu, dedykowane i moim bliskim – rodzinom moich rodziców – Kresowiaków, przybyłych po zawierusze wojennej na Ziemię Milicką.

 

RODATYCZE – dzień drugi (10.07.2019r.)

Radosny poranek, posiłek u Pani Marii Zacharczuk to nie tylko napełnienie naszych żołądków! To napełnienie ducha mocą niezbędną do fizycznej ciężkiej pracy. Ruszamy po śniadaniu na stary zarośnięty cmentarz do Rodatycz.

Pogoda nam sprzyja więc praca wre – zewsząd dobiegają dźwięki pił spalinowych, kosiarek. Ten cenny sprzęt przywieziony przez wolontariuszy dokonuje cudu – obraz położonego na wzgórzu Polskiego Cmentarza zmienia się na naszych oczach z buszu… na starą nekropolię.

Grupa młodzieży z Milickich Szkół Podstawowych, pracuje  na równi z dorosłymi wycinającymi stare, zmurszałe drzewa, dzikie krzewy, kolczaste akacje. Po 3 godzinach pora na posiłek. Siadamy na schodach wiodących do kaplicy, na schodach przed kaplicą.

Na odpoczynku zastaje nas Pan Stefan – mieszkaniec Rodatycz. Nie może się nadziwić rezultatowi postępu prac i mówi: tu z Milicza DESANT przyjechał!

Serca cieszą serdeczne z Nim rozmowy, chłoniemy wspomnienia Pana Stefana jak cenny dar. To ważne, mieć świadomość, że nie tylko były dramatyczne losy w czasach drugiej wojny światowej. To ważne, słyszeć opowieści o wspaniałych doświadczeniach sąsiadów różnych narodowości, żyjących w symbiozie.

Późnym popołudniem pora wyruszyć do Rudek. Przewodnikiem naszym był Pan Roman z Sądowej Wiszni. Miasto Rudki to rodzinne miejsce wielkiego polskiego komediopisarza hrabiego Aleksandra Fredry. Zwiedzanie zamku, chylącego się ku upadkowi, chwila na spacer po parku i zaduma wraz z modlitwą w przepięknym kościółku, gdzie zachowała się krypta wielkiego Polaka. Chwila na refleksje w symbolicznym muzeum poświęconym Hrabiemu Fredry.

Czas na powrót, mały odpoczynek obiadokolację u naszej Pani Marii! Wieczorem czekało nas wspólne biesiadowanie. W jednym gronie z Gospodarzami, którzy nie szczędzili nam smacznego jadła, z grupą wspaniałych pracowników Urzędu Gminy Milicz, pod opieką Pana Burmistrza Piotra Lecha i mieszkanką Królina Panią Stanisławą dzieliliśmy się opowieściami o losach naszych rodaków, o życiu w dzisiejszych czasach po obu stronach sąsiednich krajów… Połączyła nas tego wieczora polska pieśń, którą śpiewaliśmy z gospodarzami, włodarzami Milicza i opiekunami. Popłynęła wibrując hen… przez pola i lasy!

 

BAR, RODATYCZE – dzień trzeci (11.07.2019r.)

Dziś na śniadanie przy stole Pani Marii zasiedliśmy wcześnie rano! Przed nami wyjazd na stary polski cmentarz do Baru, potem powrót do Rodatycz na ostatnie prace na cmentarzu.

Bar, to miejsce szczególnie bliskie sercom wielu Miliczan i mieszkańców Gminy. Tu do wojny żyli ich najbliżsi. Tu nasza grupa, kolejny raz dba o groby odkryte podczas akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”. Brat, siostra, prababcia… przypominają napisy na zmurszałych kamieniach nagrobnych. To tu znajduje się m.in. grób matki miejscowego księdza torturowanego i zabitego w bestialski sposób a także rodzinne nagrobki wolontariuszy: Ewy Wojewody i Krystyny Piosik oraz rodzin: Durkaczy, Wołoszynów, Walniczków, Romanowiczów i inne już bezimienne nagrobki.

Cmentarz położony na wzgórzu w wąwozie, na skraju wsi. Dziś praca naszych wolontariuszy posuwa się w nieco zwolnionym tempie… zmęczenie, ale moc ożywa, gdy po godzinie pojawia się desant na czele z Panem Burmistrzem. Cieszy dźwięk maszyn – bo wkrótce widać polskie groby!

Po ustrojeniu krzyży w biało-czerwone wstęgi, po zatknięciu polskich biało-czerwonych flag – odśpiewaliśmy na Polskim cmentarzu w Barze Rotę i odmówiliśmy modlitwę, zapewniając Tych co pozostali o wiernej pamięci…

Po solidnej pracy, zeszliśmy do wsi, by podzielić się z mieszkańcami nie tylko dobrym słowem. Przekazaliśmy dary od mieszkańców Gminy Milicz, i te dla podniebienia i te, dla najmłodszych, przydatne do szkoły. Edukacja zawsze buduje mosty pokoleniowe, ponad granicami.

Odbyło się spotkanie u mieszkańca Baru, w jego zagrodzie, nieco słodkości i napojów, gorące rozmowy, piękne wspomnienie ubiegłorocznych dni akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”

 

Bardzo się cieszę, że mogłam pojechać na Ukrainę, ponieważ stamtąd, z Baru koło Lwowa, pochodzi moja babcia. To tu w zeszłym roku odnalazłam grób  mojej prapraprababci Franciszki Romanowicz. Będę tu przyjeżdżać aby nie zatarły się ślady naszych przodków

Ewa Wojewoda

 

RODATYCZE – dzień trzeci (11.07.2019r.)

Powrót do Rodatycz, aby nie tylko udekorować groby, zapalić znicze i zmówić modlitwę….

Tu czekaliśmy na Panią redaktor Grażynę Orłowską – Sondej z ekipą, by podzielić się z rodakami o misji utrwalania pamięci tych, którzy zostali, którym nie dane było wrócić do ojczyzny, a którzy ją przecie budowali! Wzruszenia po obu stronach ściskały gardło…. takie opowieści budują mosty pokoleniowe, ponad podziałami!

Refleksja Bożeny Lech: Wróciłam w to miejsce… Wróciłam w to miejsce, które moja babcia, Salomea Kaliciak z domu Kozołup, musiała opuścić wiele lat temu. Wróciłam w to miejsce, gdzie stoi kościół zamieniony w klub z dyskoteką, a później zrujnowany po rozbiórce dachu. Wróciłam w to miejsce, gdzie matka wyparła się zwłok syna partyzanta, żeby uratować wieś przed zemstą okupantów.

A nade wszystko wróciłam w miejsce, gdzie urodziła się moja mama, gdzie do dziś stoi dom, w którym mieszkała babcia, gdzie zmarł mój dziadek, kowal, Jan Kaliciak. W połowie zniszczony, zamieniony w rupieciarnię, ale dom.

Wśród sterty gratów dwa święte obrazy, których mieszkająca tam ukraińska rodzina nie tknęła, mówiąc: Wierzymy w tego samego Boga.

Te obrazy pojadą ze mną do Polski, a wraz z nimi chwile wzruszenia, łez, wspomnień i żalu, że nie zobaczy ich moja babcia. Babcia z Rodatycz.

 

Trzeba nam w sercach zachowywać pamięć i dzielić się nią z każdym. To nasze wspólne dziedzictwo!

 

Nadchodził wieczór… i jeszcze wizyta w kościele w Sądowej Wiszni, i modlitwa na mszy świętej za naszą misję, za naszych bliskich. I tu na Kresach i w domach Milickich. I śpiew Jadwigi Teresy Stępień u Ojców Franciszkanów. I kolejne wzruszenie i nadzieja, na budowanie mostów. Do domu Pani Marii zawędrował symboliczny bukiet biało-czerwonych róż

LWÓW- dzień czwarty (12.07.2019r.)

Pora opuścić gościnny dom Pani Marii i Jej rodziny by rankiem po śniadaniu wyruszyć w drogę.

Jeszcze tylko wspólne śniadanie, jeszcze pakowanie bagaży i wspólne pamiątkowe zdjęcia, przekazanie darów i ku Kamieńcowi Podolskiemu przez Lwów.

Po drodze jeszcze na moment przystanek pod domem naszego nowego przyjaciela Pana Stefana, który zadzwonił poprzedniego dnia, że około kaplicy na cmentarzu w Rodatyczach znalazł złoty łańcuszek (który zgubiła wolontariuszka). To taki serdeczny symbol, spotkania się z dobrym człowiekiem!

Pan Stefan podarował na drogę butelkę z napojem i pomachał nam na drogę flagą Milicza, którą otrzymał od nas w prezencie!

W Sądowej Wiszni dołączył do nas Pan Roman, by w czasie ponad trzygodzinnego zwiedzania Lwowa, służyć nam za wspaniałego przewodnika. Lwów w przysłowiowej pigułce także ma swój wielki czar. Pan Bóg podarował nam kolejny raz niezwykłą pogodę, więc wchłanialiśmy lwowskie widoki, oczarowywały nas przedwojenne ślady polskich zabytków.

Tu kłaniał się Nikifor, tam Ignacy Łukasiewicz. Z kolumny sercem uśmiechał się do nas Adam Mickiewicz… Jeszcze tylko kilka kościołów, jeszcze katedra…Jeszcze tylko mijamy niezwykłej urody gmach opery lwowskiej, której mury pamiętają gości honorowych i Henryka Sienkiewicza i Ignacego Jana Paderewskiego i Henryka Siemiradzkiego, by po małej przerwie na kawę i zimne napoje w kawiarence w zacienionym zakątku starego miasta pojechać choć na godzinę na polski cmentarz na Łyczakowie.

To miejsce wzrusza niezmiennie każdego Polaka! Cmentarz Orląt Lwowskich… modlitwa… i w drogę do Kamieńca Podolskiego.

Pod wieczór zmęczeni, lecz szczęśliwi docieramy do miłego kameralnego Domowego Hostelu w centrum starego miasta.

Przed nami praca na ostatnim polskim cmentarzu pod Kamieńcem Podolskim w Kitajgrodzie. Zwiedzanie miejsc związanych z potęgą polskich kart historii.

Odkrywanie miejsc bliskich naszym sercom, spotkania z miejscowymi Polakami, niespodziewane koncerty w polskich kościołach Jadwigi Teresy Stępień…

 

KITAJGRÓD – dzień piąty (13.07.2019r.)

Po pracowitych czterech dniach, czas dla naszej grupy wolontariuszy na sobotni przedpołudniowy odpoczynek. Rejony Kamieńca Podolskiego, miasta znanego m.in. z 3 części trylogii Henryka Sienkiewicza Pan Wołodyjowski, czekały na Miliczan! Przed nami niezwykła lekcja historii w Chocimiu, miejscu słynnych wielkich polskich bitew Rzeczypospolitej z Turkami. Tu zachowała się najsłynniejsza twierdza Wschodniej Europy, położona na wysokim brzegu Dniestru, skąd rozciąga się niezwykła panorama Podola. Tu dwukrotnie Polacy skutecznie bronili Rzeczypospolitej przed Tureckim najazdem. Tu duch wielkich Polaków Hetmana Chodkiewicza i Hetmana Jana Sobieskiego czuliśmy w sercach i dorośli i młodzież!

Napełnieni siłą, po południu ruszyliśmy tym razem z Panem Antonim do Kitajgrodu, aby zobaczyć, co zostało z ubiegłorocznej pracy naszych wolontariuszy na wielkim 4 hektarowym polskim cmentarzu.

Drogami krętymi i wyboistymi dotarliśmy w znajome dla większości miejsce. Wprzódy do Polskiego pięknego Kościółka, który doglądały i pielęgnowały Polki- mieszkanki Kitajgrodu i okolic.

Tu zabrzmiała polska pieśń maryjna… po górach dolinach rozlega się głos, którą zaintonowała Jadwiga Teresa Stępień. Zasłuchały się miejscowe kobiety, przyszły do serc wspomnienia. Zajeżdżajcie do nas w niedzielę na mszę, zaczęły gorąco prosić! Jadwiga Teresa Stępień: Jak mnie rano dojechać w niedzielę, kiedy wieczorem koncert w katedrze Kamieniecko Podolskiej. Może za rok! Zajeżdżajcie w niedzielę, nie ustawały w proszeniu kobiety. Nam pieniędzy nie potrzeba, nam darów nie potrzeba… Nam Wasze obecności na mszy dla Polaków okolicznych wiosek bardzo potrzeba. W rogu przy drzwiach kościelnych młoda tamtejsza kobieta zakryła twarz rękoma, by nie było widać łez…

No to niech tak będzie, przyjedźcie po mnie rano przed dziewiątą, i serdecznie proszę odwieźcie mnie po mszy, bo śpiesznie mi będzie na próbę do wieczornego koncertu – rzekła wzruszona Jadwiga Teresa.

Szczęśliwy Pan Antoni, zaprosił milicką grupę do busa, by zawieść nas na pobliski cmentarz. Po drodze zatrzymał się przed lokalnym maleńkim sklepikiem…  Dla posilenia otrzymaliśmy w darze od Pana Antoniego wyborny miód i dwa batony chleba! Po posileniu ruszyliśmy do ponad 3 godzinnej pracy. Rozpoczęliśmy, tak jak do tej pory: odchwaszczanie, czyszczenie, wycinanie nowych dzikich akacji, odkopywanie zarośniętych nagrobnych płyt na polskim cmentarzu.

Po 3 godzinach, czas był powrócić na posiłek, na odpoczynek do Kamienia Podolskiego. Choć zmęczenie dawało o sobie znać – to serca szczęśliwe!

 

NIEDZIELA – dzień szósty ( 14.07.2019r.)

Niedziela… dzień wypoczynku dla grupy, poza Jadwigą Teresą. Po śniadaniu grupa wsiada do busa i jedzie odwiedzać niezwykłe miejsca na Podolu. Jadą w pobliżu wsi Krzywcze. Tam znajduje się mało znana Polakom gipsowa jaskinia nad jarem cyganki zwana potocznie Kryształową. W dużych komorach i grotach mijanych na wytyczonej trasie uwagę grupy przyciągały liczne stalaktyty i stalagmity, fantazyjne formacje skalne oraz cienie rzucane przez ich fragmenty pod wpływem światła lamp.

A w tym czasie, do Hostelu podjechały dwie panie, Małżonka Pana Antoniego z siostrą, by zawieść Jadwigę Teresę do polskiego kościółka w Kitajgrodzie. Tam zebrała się ludność z okolicznych wiosek na mszę. Msza była odprawiana w języku ukraińskim, i nieliczne sekwencje w języku polskim. Nie było organisty, psalmy i każda pieśń zaintonowana przez Jadwigę Teresę była podejmowana przez wiernych. „Niezwykłym wzruszeniem było w tej mszy uczestniczyć. W sercu mocno zapadły słowa młodego księdza, który razem z wiernymi modlił się za polską grupę wolontariuszy, którzy z takim poświęceniem przyjechali porządkować miejscowy cmentarz”. Padły także słowa zachęty dla wiernych, by połączyli się w pracy choć na 3, choć na 2 godziny z milicką grupą wolontariuszy. Ksiądz pytał się wiernych, czy uczynicie akt miłosierdzia dla swoich bliskich zmarłych? No choć na godzinę! I wtedy z ust zebranych wiernych odezwały się słowa tak!

Był piękny bukiet liliowych mieczyków, i była półtoralitrowa butelka świeżego mleka prosto od wydojonej rano krowy w prezencie z wielką wdzięcznością i wielkim wzruszeniem za wspólną mszę.

Taki dar, takie przeżycia nie mają ceny…. Wracałam do Kamieńca Podolskiego wioząc ze sobą obraz, który będzie siłą na wiele lat.

Po powrocie w hostelu czekał już na Panią Jadwigę Teresę wolontariusz z Chocimia p.Dariusz  – Kapitan żeglugi morskiej, muzyk z zamiłowania, pasjonat organów. Nasz popołudniowy koncert był prezentem działającym w dwie strony – i dla naszych serc przy niezwykłych organach przepięknej katedry

i dla słuchaczy, nie tylko dwóch grup uczestniczącej w akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”. Polskie pieśni ze starego śpiewnika na chwałę Pana w podziękowaniu za dar… spotkania na Kresach.

Z wielką dumą słuchaliśmy w niedzielne popołudnie w katedrze w Kamieńcu Podolskim jak płyną pieśni wykonywane przez wielką artystkę poświęcone tym wszystkim Polakom, którzy pozostali na Kresach. Były wzruszenia, łzy szczęścia miejscowych Polaków, podziękowania za to, że mogli usłyszeć polską mowę i piękny, potężny, barwny śpiew.

 

KITAJGRÓD – dzień siódmy (15.07.2019r.)

Poniedziałek! A jednak… apel na niedzielnej mszy w polskim kościółku przyniósł piękny rezultat.

Do pomocy w naszych pracach zawitały dwie osoby z parafii p. Maryja i p. Franciszek! Cmentarz w Kitajgrodzie jest ogromny, są na nim groby ponad stuletnie. Są i z obecnego czasu. Pracy na nim jest bardzo dużo. Wsparcie Pani Maryi i Pana Franciszka było bezcenne… Było także symbolem budowania tak potrzebnym nam mostów w obecnych czasach. Razem łatwiej szła praca w upale.

Pod koniec roboczego dnia, młodzież zawiązywała biało-czerwone wstążki, na każdej mogile zapłonęły znicze. Popłynęła wspólna modlitwa za naszych przodków oraz za wolontariusza, który w zeszłym roku był z nami na akcji i odszedł do Pana. Serca napełniały się dumą na widok powiewających polskich flag nad polskimi grobami.

Czas było powracać na obiadokolację do Kamieńca Podolskiego, aby po posiłku wybrać się na piękny spacer w tym czarownym mieście!

Ten dzień – 15 lipca był największym niespodziewanym przeżyciem dla Jadwigi Teresy Stępień.

W darze za śpiewanie na mszy otrzymała prezent życia…. Pan Antoni zaprosił do wspólnej wyprawy do oddalonej około 60 kilometrów wioseczki, w której urodziła się Mama Pani Jadwigi Teresy.

Spełniło się pragnienie duszy… i choć dziś już na wzgórzu ponad Dniestrem nie ma osady polskiej – zwanej Kolonią Chudykowce, to spotkałam tam niezwykłych ludzi, którzy wspomnieli Babcię Franciszkę Łabuz, mamę Stanisławy Stępień! Pani Natalia(mieszkanka Chudykowce), jako dziecko miała ból zęba, więc jej mama powiedziała, że potrzeba pojechać czym prędzej do Łabuzichy! Ona pomoże… i tak, pomogła wyrywając dziewczynce bolącego zęba! Jakie to uczucie metafizyczne móc usłyszeć historię Pani Natalii, której Babcia Franciszka usunęła bolącego zęba kleszczami, jakie rok temu trafiły wraz z archiwum rodzinnym po śmierci św. p. Piotra Łabuza do Jadwigi Teresy Stępień!

Ta opowieść wydarzyła się… dzięki zaproszeniu Pani Krystyny Piosik na Jubileuszową Akcję „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”! Wierzę głęboko, że to początek odkrywania historii dzieciństwa Matki Stanisławy Stępień z domu Łabuz. Wierzę, że do miejsc na mapie Kresów dołączy się polski cmentarz położony w Mielnicy Podolskiej – maleńkiego miasteczka w pobliżu Kamieńca Podolskiego! Tam także są groby rodziny, która po zawierusze wojennej trafiła na Ziemie Odzyskane- Ziemie Milicza.

Nie zbadane losy człowiecze…

 

KITAJGRÓD – dzień ósmy (16.07.2019r.)

Ostatni dzień pracy naszych wolontariuszy biorących udział w Jubileuszowej akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia” na cmentarzu w Kitajgrodzie.

W duszy zostanie na długo spotkanie z mieszkańcami, którym przekazano upominki dla dzieci.

Jeszcze wspólne porządkowanie grobów i opowieści o minionych czasach przez Pana Antoniego i jego rodzinę. Jeszcze ku pamięci słynnego pierwszego zwycięskiego meczu z końca XIX w. wolontariusze wraz z swoimi opiekunami rozegrali symboliczny mecz na pamiątkę rozgrywki pomiędzy Sokołem Lwów

a Sokołem Kraków, która odbyła się we Lwowie w lipcu 1894r.

I powrót do Hostelu… i spotkanie z wspaniałą grupą wolontariuszy z Ciechanowa i wspólne muzykowanie na hostelowym podwórku przy dźwięku gitary Pana Dariusza. Ostatnie rozmowy przy kiełbaskach z grilla… z nadzieją na przyszłoroczne spotkania!

 

DZIEŃ DZIEWIĄTY (17.07.2019r.)

Pora wracać. Ostatnie wspólne śniadanie w Kamieńcu Podolskim.

Wolontariusze spotykali się z życzliwością mieszkańców Ukrainy, którzy podziwiali ich zapał do pracy i poświęcenie. Ich praca spotkała się także z uznaniem Biskupa Kamieniecko – Podolskiego Leona Dubrawskiego, który już po raz drugi zaprosił do swojej rezydencji na kawę i lody.

Ostatnie braterskie uściski, wymiany adresów, telefonów, podziękowania dla Ojca Alojzego, u którego gościliśmy w pięknym starym kościele Dominikanów, który i nas odwiedzał tocząc do późnej nocy wspólne rozmowy.

Ruszamy w daleką drogę. Nad bezpieczną jazdą czuwa w czas całej wyprawy Pan Iwan. Wiele godzin w podróży, wiele rozmów, wspólnej pracy, wzruszeń i przemyśleń.

Dojeżdżamy po całym dniu jazdy do rodzinnego domu Pana Iwana. Tu czeka na nas z gorącym ukraińskim barszczem i gołąbkami jego zacna Matka. Zmęczeni, szczęśliwi zasypiamy mocno, by rankiem po śniadaniu wyruszyć w kierunku polskiej granicy!

 

DZIEŃ DZIESIĄTY (18.07.2019r)

Budzi nas ostre słońce … i kogut i kury w zagrodzie Mamy Pana Iwana. Pora ruszać aby dotrzeć do granicy.

Czas tym razem płynie szybko. Ponownie w Polsce! Jeszcze kilka postojów, jeszcze jazda po polskich drogach. W sercach MOC pozostawionego dobra… i tego nade wszystko, któreśmy otrzymali.

W sercach wdzięczność za szansę bycia wspólnie dla Rodaków i dla siebie samych!

Milicka grupa wolontariuszy była bardzo pracowita, dynamiczna, zdyscyplinowana, mająca w sobie dużo radości i chęci szukania swoich korzeni, poznawania ludzi zamieszkujących na Kresach.

Pomimo upałów i zmęczenia fizycznego pracowaliśmy z wielkim zapałem i entuzjazmem. Ogromną satysfakcję przynosił efekt końcowy naszych prac – posprzątane cmentarne nekropolie, odnowione nagrobki, zawiązane i powiewające biało-czerwone wstążki na każdym nagrobku, dumnie powiewająca flaga polski i zapalone znicze.

Swoją pracą włożoną w odnawianie i przywracanie godności miejscom pochówku zmarłych i poległych Polaków wolontariusze z Gminy Milicz uczcili pamięć Kresowiaków.

 

Wyjazd na Ukrainę w ramach Akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia” był dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Dowiedziałem się i zobaczyłem jak tam naprawdę jest. Poznałem wiele życzliwych ludzi. Cmentarze były bardzo zaniedbane, zarośnięte, pomniki zniszczone a często pokryte już ziemią – nikt tam nie sprzątał. Aby w miarę przywrócić je do dawnego wyglądu potrzeba było dużo naszego wysiłku i samozaparcia. Ludzie bardzo ciepło i życzliwie nas odbierali, częstowali pysznymi regionalnymi daniami a nawet z własnej woli przychodzili nam pomóc sprzątać oraz opowiedzieć jak cmentarze wyglądały kiedyś. Dobrze wspominam ten czas i bardzo chciałbym jeszcze tam pojechać.

Kacper Bartczak

 

Wielu ludzi dobrej woli co roku pomaga nam wolontariuszom wyjechać na Kresy, aby poznawać swoje korzenie.

Dzięki wsparciu Burmistrza Gminy Milicz Piotra Lecha wolontariusze z Gminy Milicz włączyli się w patriotyczne przedsięwzięcie „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”.

Po raz kolejny akcję wsparli: Stowarzyszenie na Rzecz Ekologii Humanistycznej EKOS, Firma Elżbieta i Jacek Tarczyńscy, Firma Art.-Zbyt, Ogrodnictwo Skowroński z Sułowa, mieszkańcy gminy Milicz.

 

Akcja „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia” to cały czas trwająca żywa lekcja historii. Stałym elementem są kwesty charytatywne, organizowane akcje zbierania „symbolicznej złotówki”, zbiórka białych i czerwonych zniczy, zbiórki produktów spożywczych, materiałów piśmienniczych czy innych.

 

Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, aby wolontariusze Gminy Milicz mogli bezpiecznie wyjechać na Kresy, spełnić swoje patriotyczne zadanie i z zadowoleniem powrócić do swoich domów aby dzielić się z rodzinami, mieszkańcami Gminy Milicz misją utrwalania pamięci tych, którzy zostali, którym nie dane było wrócić do swoich rodzin, do ojczyzny.

 

Jestem przekonana iż ta szlachetność i aktywność nas wszystkich przyczyni się do ocalenia pamięci o Kresach Wschodnich.

Koordynator Krystyna Piosik

 

Zobacz koniecznie!