Powstańczy węgierski premier, Lajos Batthyány, wraz z 13 generałami rewolucyjnej armii zostali straceni 6 października 1849 roku – 173 lata temu.
Na fali Wiosny Ludów 1848 roku naród węgierski zamanifestował swoje dążenia niepodległościowe wobec austriackiego cesarza Ferdynanda I, w wyniku czego Batthyány został ogłoszony premierem narodowego rządu węgierskiego. Austria odpowiedziała interwencją zbrojną przy wsparciu Rosji i Chorwacji – 350 tys. żołnierzy wkroczyło na Węgry.
Po prawie 1,5 roku walk węgierskie aspiracje narodowe zostały brutalnie stłumione. Z powodu represji popowstańczych prawie 5 tys. węgierskich oficerów uciekło do Turcji, jednak Batthyány oraz 13 dowódców wojsk węgierskich znaleźli się w niewoli. Skazano ich na śmierć, wyrok wykonano w Peszcie przez rozstrzelanie.
Z tego powodu 6 października roku 1849 był na całych Węgrzech dniem żałoby narodowej, o którym Madziarzy pamiętają do dziś – w miejscu gdzie odbywało się stracenie Batthyányego i generałów do dziś płonie wieczny ogień.
Związana jest z tym ciekawa legenda, powstała jakoby przez handlarzy winem. Po egzekucji węgierskich przywódców habsburscy oficerowie mieli wznieść toast piwem i stuknąć się kuflami. Gest ten do dziś jest na Węgrzech postrzegany jako obraźliwy i niestosowny.
Zobacz również: