Studio Wschód: Osadnicy królowej Bony

Na całej Ukrainie, wciąż znajdują się polskie wyspy, gdzie od setek lat mieszkają nasi rodacy. Tym razem ekipa Studia Wschód dotarła do Pisarówki oraz Zielonej, gdzie nadal pobrzmiewa ojczysta mowa i czuć ducha polskości. Reportaż pt. „Osadnicy królowej Bony” opowiada właśnie o mieszkańcach tych miejscowości.

Na krańcach województwa chmielnickiego, niespełna 30 kilometrów od Wołoczyska, znajdują się polskie wyspy. Nasi rodacy żyją tutaj od kilkuset lat, a pierwsi z nich zostali sprowadzenia na te ziemie jeszcze za czasów Zygmunta Starego i królowej Bony, którzy po zawarciu pokoju z Turkami w 1533 roku, nakazali sprowadzić chłopów z Mazowsza na te spustoszone ziemie.

W okolicach Pisarówki, największej wsi w tym regionie, Polacy przetrwali trudne czasy prześladowań i represji. Dzisiaj nie zawsze rozmawiają w ojczystym języku, ale zachowali katolicką wiarę i poczucie przynależności do narodu polskiego.

– Tato był prawosławny, a mama katoliczka. Ona chodziła tutaj do szkoły, gdzie wykładali język polski. Nas było 9 dusz w chacie i wszyscy katolicy. Nawet ojciec zaczął chodzić do kościoła, spodobało mu się i już przy nim pozostał – wspomina Maria Kurtak, mieszkanka Pisarówki.

Dla tutejszych Polaków kościół jest miejscem wyjątkowym, który scala całą społeczność i przywołuje wiele wspomnień przekazywanych z dziada pradziada. W ten sposób udaje się ocalić pamięć o przodkach i ich życiu.

– Babcie i dziadkowie, oni to budowali. Każdego dnia tutaj przychodzili. 80-letnia babcia była kierownikiem budowy, wyobraźcie sobie, że w tym wieku mieszała tu wapno. Była tutaj od pierwszego, do ostatniego kamienia. Najstarsi trzymają tę parafię – mówi Aleksander Jakimko, mieszkaniec Pisarówki.

Oglądaj odcinek w Internecie

Niespełna 10 lat temu w Pisarówce powstał pierwszy na Ukrainie „Dom obrony życia”. W ten sposób spełniona została życiowa wola długoletniego biskupa kamienieckiego Jana Olszańskiego, który od dawna planował wybudowanie takiego ośrodka. Jeszcze jako kapłan odwiedzał on Pisarówkę, potajemnie odprawiał w wiejskich chatach nabożeństwa, chrzcił dzieci, udzielał ślubów. Ośrodek dla samotnych matek wybudowany został już po śmierci biskupa. Prowadzą go siostry zakonne z Polski. Mieszkańcy wsi wspomagają działalność placówki, przynosząc mleko, jarzyny, kury – dzieląc się tym wszystkim, co posiadają. Mimo tego, że samu są ubodzy.

– Początkowo nasza praca spotkała się z wielką nieufnością, choć nie ze strony samych mieszkańców, którzy pomagali nawet w budowie tego domu. Jednak władze państwowe i lokalne nie dowierzały, że siostry zakonne z innego kraju, mogły tutaj przyjechać i bezinteresownie pomagać innym. Nas tutaj podejrzewano nawet o handel dziećmi – wspomina S. Maria Nojowicz , Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Pisarówce

Dom prowadzony przez zakonnice, funkcjonuje już od ponad 9 lat. Udało się pomóc 68 niepełnym rodzinom. Trafiają tutaj samotne matki, które nie mają się gdzie podziać i nie są w stanie same wychować dzieci.

Kilka kilometrów od Pisarówki, położona jest wieś zielona. Tutaj Polacy trzymają się najmocniej, chociaż w połowie lat 30 ubiegłego wieku, zburzono kościół katolicki i aresztowano proboszcza. Polacy nie zatracili wiary i ducha polskości, spotykali się w chatach na modlitwach. Kiedy przyszła pierestrojka, natychmiast wybudowali nową świątynię. Kultywują kulturę przodków, którzy osiedlali się tutaj już od XVI wieku.

– Od małego pragnę do Polski. Mnie się zdaje, że tam jest raj, że lepszego nie ma nic na świecie nawet. Mój syn jest w Polsce, on Polak – opowiada Albina Krakowska-Nowożyłowa, mieszkanka Zielonej.

Więcej w odcinku…

Lista pozostałych reportaży programu „Studio Wschód”