83 lata temu, 2 września 1939 roku, polska kawaleria dokonała wypadu na niemiecką Wschowę.
Przygotowania do zorganizowania akcji zbrojnej rozpoczęły się w nocy z 1 na 2 września 1939 r. Z inicjatywą wyszedł dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii generał Roman Abraham, słynny dowódca oddziału Góra Straceń podczas walko o Lwów w 1918 roku.
Zadanie powierzono 55 Poznańskiemu Pułkowi Piechoty. 2 września około godziny 16 grupy wypadowe udały się w kierunku granicy z Niemcami. Piechota, dowieziona autobusami, znalazła się na miejscu jeszcze przed artylerią, która nadal polegała na transporcie konnym. Polacy uderzyli na strażnicę Grenzschutzu i wieś Dębowa Łęka (Geyersdorf), ostatecznie zapuścili się na 8 kilometrów w głąb Rzeszy. Niemcy zostali zmuszeni do wycofania się, w strażnicy w ręce polskie trafiły znaczne ilości broni.
Wschowskie koszary niemieckie zostały ostrzelane, spadło na nie w sumie 36 pocisków. W efekcie kilku żołnierzy niemieckich zginęło, a kilkunastu następnych zostało rannych. Z tego powodu wśród mieszkańców miasta powstało niemałe zamieszanie. Niemieckie władze rozważały nawet ewakuację wschowskich cywili do Głogowa.
Zagon wschowski oraz wynikające z niego opanowanie wsi Geyersdorf miały ogromny wpływ propagandowy i emocjonalny na Polaków. Były one dla żołnierzy Wielkopolskiej BK
i innych jednostek dowodem na to, że skuteczna walka z Wehrmachtem jest możliwa.
Zobacz również: