Wśród Górali Czadeckich

Na rumuńskiej Bukowinie wciąż żyje wielu Polaków. Tym razem gościliśmy w Pojanie Mikuli, zamieszkiwanej przez Górali Czadeckich. Wiele tamtejszych rodzin zostało rozdzielonych w 1945 roku, gdy część z mieszkańców wsi postanowiła wyjechać na Dolny Śląsk. Teraz górale wzajemnie się odwiedzają. Na Bukowinie kultywowana jest zaś polska kultura, tradycja i katolicka wiara.

Na Dolnym Śląsku, po zakończeniu II wojny światowej, osiedliło się wielu Górali Czadeckich. Przywędrowali oni z południowej i północnej Bukowiny, na której ich potomkowie spędzili ponad 100 lat. Do Olesznej, w powiecie dzierżoniowskim, w 1947 roku dotarli z Rumunii mieszkańcy wsi Pojana Mikuli. Grupa górali wyróżniała się pośród rodaków przybyłych zza Buga i innych stron Polski. Ich barwna kultura zapoczątkowana przed laty w Czadcy na pograniczu polsko-słowackim, a wzbogacona na Bukowinie, przetrwała przez lata. Kolejne pokolenia Górali Czadeckich z województwa dolnośląskiego zachowują swoją odrębność i przywiązanie do ziemi pradziadów.

Odkąd pamiętam, to było dla mnie zawsze oczywiste, że nasi przodkowie pochodzą z Pojana Mikuli. Że są potomkami Górali Czadeckich. Śpiewy przywiezione z Bukowiny, wydawało mi się tak jako dziecko, że brzmiały w każdy domu. Dziadek zawsze mówił „pamiętajcie, że najważniejszy jest Bóg, modlitwa, honor i ojczyzna. A naszą ojczyzną jest nie tylko ta Polska tutaj, ale również i Bukowina mówi Paulina Markulak-Pycka, mieszkanka Olesznej.

Potomkowie górali przyznają, że w ich domach zawsze obecna była gwara. Dopiero potem dzieci uczyły się poprawnej polszczyzny. Związki z Bukowiną były utrzymywane również poprzez wyjazdy do Rumunii i spotkania z rodzinami, które pozostały w Pojanie Mikuli i innych wsiach, które licznie zamieszkiwane są przez polską ludność.

Oglądaj reportaż w Internecie

Mieszkańcy Olesznej po raz kolejny udali się na Bukowinę, tym razem w rodzinne strony przybyły członkinie chóru Canzona. Towarzyszyła im kamera telewizyjna Studia Wschód. Miejscowi górale z wielką radością przywitali rodziny z Polski. Uścisków i uśmiechów nie było końca.

Zawsze się rozrzewniam na hasło Pojana. To jest ukochane i przeszczęśliwe miejsce. Mam stuprocentową pewność, że to jest jedyne miejsce na świecie, gdzie człowiek zapomina o wszystkim złu. Tutaj żyją ludzie bardzo dobrzy, bardzo oddani, którzy nawet bardziej od nas kochają kulturę polską, tradycję naszą. Tutaj nigdy nie witano mnie słowami dzień dobry, ale pochwalony Jezus Chrystus. To jest miejsce, gdzie się zawsze wraca z wielką chęcią przyznaje Janina Markulak, mieszkanka Olesznej.

Proboszczem parafii w Pojanie Mikuli jest rodowity Rumun, ks. Gabriel Bukur. Polska mowa tak mu się spodobała, że dzisiaj spowiada i odprawia msze w naszym języku.

W przyszłym roku będzie 175 lat, jak nasi praprapradziadkowie tutaj przyjechali. Opowiadali na, że w Polsce, tam gdzie mieszkali, przez 3 lata była wielka susza. A tutaj wszystko było zarośnięte lasami. Byli bardzo odważni i przyjechało tutaj 40 rodzin opowiada Franciszka Kucharek-Catargiu, mieszkanka Pojany Mikuli.

Przed II wojną światową połowę wsi zajmowały rodziny niemieckie, które również sprowadziły się na Bukowinę. Oba narody żyły w zgodzie. Jednego tygodnia msza odbywała się w języku polskim, a drugiego w niemieckim. Jednak po 1945 roku wszyscy Niemcy opuścili Pojanę i wrócili do ojczyzny. Na ich miejsce sprowadzono rumuńskie rodziny. Stąd też wzięła się nazwa wsi. Część mieszkańców chciała, by brzmiała po polsku, a druga – by po niemiecku. Wszystkich pogodziła rumuńska Pojana Mikuli, czyli Polana Małego.

Obecni mieszkańcy wsi często przyjeżdżają na Dolny Śląsk. Przyznają, że Polska bardzo im się podoba i kochają ojczyznę. Jednak są bardzo przywiązani do ojcowizny na Bukowinie i nie zamierzają jej opuszczać. Chcą budować „małą Polskę” w Rumunii.

 Więcej w reportażu…

Oglądaj odcinek Studia Wschód pt. „Wśród Górali Czadeckich”

Przed tygodniem również pisaliśmy o Polakach mieszkających w Rumunii. Ekipa telewizyjna gościła w sąsiednim Nowym Sołońcu.

U Polaków na rumuńskiej Bukowinie

Ekipa Studia Wschód często gości również na ukraińskiej Bukowinie, w Pietrowcach Dolnych, oddalonych zaledwie 30 kilometrów od Nowego Sołońca.

Tak żyją Polacy na ukraińskiej Bukowinie [galeria]