Uczniowie z Zespołu Szkół im. ks. J. Dzierżonia w Pieszycach po raz drugi porządkowali cmentarz w Nadwórnej. Wolontariusze oprócz pracy na polskiej nekropolii, mieli również okazję spotkać się z rodakami z Kresów.
Już w trakcie pobytu na Ukrainie w roku 2015 grupa zadeklarowała chęć uczestnictwa w kolejnym wyjeździe do Nadwórnej w 2106r. aby porządkować dalszą część cmentarza. Tak więc w lipcu pełni zapału pojechaliśmy na Ukrainę. W trakcie drogi snuliśmy wspomnienia z pobytu w roku poprzednim i zastanawialiśmy się w jakim stanie będzie cmentarz. Muszę przyznać, że jego widok w dniu naszego przyjazdu nas rozczarował. Część cmentarza, którą uporządkowaliśmy w 2015 roku była zarośnięta, a na innych częściach leżały powalone ogromne drzewa. Z jednej strony czuliśmy się zawiedzeni z drugiej zmotywowani do pracy. Na szczęście okazało się, że nie pozostawiono nas samych z problemem powalonych drzew. Zastępca Mera Miasta Nadwórna przydzielił do pracy na cmentarzu pracowników aby usunęli największe drzewa i wywozili drzewa, krzewy wycięte przez naszą grupę oraz śmieci. Jak w poprzednim roku pomocą i radą służyli nam panowie Władysław i Jura Muszak. W sprawach organizacyjnych wspierał nas pan Igor Andruniak. Również przypadkowe osoby wspierały nas dobrym słowem, a jedna z mieszkanek przyniosła nam tort w podzięce za nasz wysiłek. I tak dzięki tym wszystkim osobom pracowało nam się łatwiej. Podobnie jak w poprzednim roku wycinaliśmy drzewa, krzewy, wyrywaliśmy chwasty oraz czyściliśmy nagrobki z mchu i bluszczu. Już w pierwszym dniu pracy zauważyliśmy, że dzięki narzędziom, które dostaliśmy od kilku firm i osób prywatnych, nasza praca byłą bardziej efektywna. Z godziny na godzinę widzieliśmy, jak odsłaniamy kolejne groby, krzyże i grobowce. W sumie uporządkowaliśmy prawie 150 grobów, nie wszystkie jednak mają inskrypcje, a część z nich to samotnie stojące krzyże. Były i takie, na których inskrypcje informowały nas nie tylko o imieniu i nazwisku osoby zmarłej, ale również o tym kim była. A wśród nich byli m.in. uczestnicy Powstania Styczniowego, ksiądz, urzędnicy, rzemieślnicy oraz dzieci. Porządkując ich groby niejednokrotnie rozmawialiśmy o tych zmarłych, jakbyśmy znali ich historię życia lub jakby byli naszymi bliskimi- ale to może zrozumieć tylko ten, kto pojedzie na Kresy Wschodnie, odwiedzi polski cmentarz i pochyli się nad grobami naszych przodków. Taki pobyt wywiera niesamowite wrażenie, które pozostaje w nas i nie pozwala zapomnieć o tym, skąd pochodzi wielu z nas Polaków.
W tym roku po raz pierwszy pracowaliśmy również na cmentarzu w Pasiecznej, gdzie znajduje się pomnik Żelaznej Brygady. Po oczyszczeniu pomnika ozdobiliśmy go, jak i inne groby w Nadwórnej kwiatami w kolorach białym i czerwonym oraz zapaliliśmy znicze.
Wyjazd na Ukrainę, to nie tylko ciężka praca, pełna wrażeń, ale również spotkania z Polakami tam jeszcze żyjącymi. Niesamowite wrażenie wywarła na nas 84-letnia pani Maria, która powiedziała, że jej marzeniem jest umrzeć jako Polka, a nie obywatelka Ukrainy. Nie może jednak uzyskać karty Polaka, ponieważ nie ma w jej dokumentach informacji, że jej rodzice byli Polakami, choć mają nazwiska polskie i miejsce urodzenia Polska, obecnie Ukraina.
Te niesamowitą lekcję żywej historii podczas pracy na cmentarzu i w trakcie spotkań z Polakami uzupełniają wycieczki po Ukrainie. Nasza grupa korzystała ze środków komunikacji miejskiej aby poczuć smak prawdziwej Ukrainy. W trakcie naszego pobytu udało nam się wiele zobaczyć m.in.: Jaremczę , Lwów, Kołomyję, Stanisławów, Rachiv i Bukovelo.
Bernadetta Szczypka
Wrażenia wolontariusza Marcina:
Drugi raz na Ukrainie. Drugi raz w pocie czoła sprzątałem razem z moją grupą cmentarz. Jesteśmy znowu w Nadwórnej. Cmentarz mocno zarósł odkąd ostatni raz go widzieliśmy. Miejscowi widocznie zignorowali naszą pracę, nie trudno im się zresztą dziwić. Nawet część ukraińska jest w opłakanym stanie. Ukraińcom po prostu się nie chce. Potrzeba było trochę czasu aby znów doprowadzić to do porządku. Ale muszę stwierdzić, że ze strony ukraińskiej można było w tym roku zauważyć większe zainteresowanie naszą akcją. Przysłali ludzi do pomocy z drewnem, dostaliśmy piękne podziękowanie od mera miasta, itd. Wyjazd na Ukrainę jest dalej szokiem. Może już nie tak dużym jak w tamtym roku, ale nadal szokiem. My jesteśmy przyzwyczajeni do niektórych „wygód”, a na Ukrainie dopiero one nadejdą. Czuć na Ukrainie nie tylko biedę wsi, ale również bogactwo miast. Niektóre z nich można przyrównywać do naszych większych miast. Co do pracy, to udało nam się uprzątnąć wielką część cmentarza, a jego dół odsłonić. Muszę przyznać, że zrobiliśmy bardzo dużo. Jeszcze więcej niż w tamtym roku. Ale przed nami jeszcze sporo roboty. Będziemy musieli odwiedzić Nadwórną jeszcze dwa, może trzy razy. Oczywiście musimy zapewnić cmentarzowi całoroczną opiekę. Inaczej, po naszym wyjeździe, znów popadnie w ruinę. Tak więc, my jeszcze z Nadwórną się nie rozstajemy. Trochę jeszcze mieszkańcy tego miasta muszą pocierpieć.
Pasieczna: