99 lat temu, 13 października 1923 roku, doszło do eksplozji prochu do pocisków artylerii ciężkiej w prochowni Cytadeli Warszawskiej.
Murowany budynek prochowni zagłębiony był w ziemi i otoczony wałem ziemnym, więc główna siła wybuchu skierowana była w górę. Zewnętrzna ściana X Pawilonu legła w gruzach, jego dach i większość ścian wewnętrznych runęły. Stojący w pobliżu prochowni skład metalowych części zamiennych zniknął, budynki szwalni i magazyn mundurowy legły w ruinie. Brama cytadeli prowadząca nad Wisłę uległa zawaleniu, w gruzach legły także budynki stajni, wozowni i kuchni.
Eksplozja była odczuwalna w całej Warszawie, a nawet i w Otwocku, Rembertowie, Piasecznie czy Mińsku Mazowieckim. Na miejscu od razu pojawiło się wojsko, żandarmeria i straż ogniowa. Doliczono się 28 osób zabitych i 89 rannych.
O przygotowanie zamachu oskarżono porucznika Walerego Bagińskiego i podporucznika Antoniego Wieczorkiewicza. Obaj byli członkami Komunistycznej Partii Polski i zostali aresztowani za działalność na rzecz obalenia ustroju i organizację ataków bombowych w kwietniu i maju 1923 w Warszawie i Krakowie. W wyniku działań komisji sejmowej PPS prezydent Wojciechowski zamienił domniemanym sprawcom wyrok śmierci na dożywocie.
Zginęli samowolnie zastrzeleni przez policjanta Józefa Muraszko 29 marca 1925 roku na granicznej stacji kolejowej Kołosowo w pobliżu miasteczka Stołpce przed wymianą więźniów z ZSRS.
Zobacz również: