Bystrzycko-oławska grupa, którą tworzą uczniowie, absolwenci i nauczyciele ze Szkół
Podstawowych: im. Bronisława Malinowskiego w Bystrzycy i Nr 3 im. Orląt Lwowskich w
Oławie, w Złoczowie gościła już siódmy raz, w ramach Akcji „Mogiłę pradziada ocal od
zapomnienia”.
Pośród 20 uczestników tegorocznego wyjazdu, tylko dwie osoby były po raz
pierwszy. Pozostałe jechały kolejny raz, co może świadczyć o tym, że Kresy uzależniają.
Złoczów to miasto do którego przyjeżdżamy z ogromną przyjemnością z kilku powodów: z
roku na rok pięknieje na naszych oczach, tutaj czujemy się pewnie i bezpiecznie, bo mamy
wielu znajomych, którzy chętnie pomagają nam gdy tego potrzebujemy, Oławę ze
Złoczowem wiąże historia Rodu Sobieskich, a przede wszystkim dlatego, że do niego sięgają
rodzinne korzenie niektórych z nas.
Podczas kilkudniowego pobytu w Złoczowie, większość czasu spędzamy w oddalonej o 11
kilometrów Uszni. Tamtejszy cmentarz ( polską najstarszą część) zapomniany przez ludzi,
„odebraliśmy przyrodzie” chyba w ostatniej chwili. Wymagał on wiele naszego czasu i
ciężkiej ( również drwalskiej) pracy na blisko 2 hektarowej powierzchni.
Stara nekropolia leżąca w centrum Złoczowa, zawiera liczne, czasem bardzo ściśle ułożone
mogiły polskie i ukraińskie, te drugie również współczesne. W tym roku udało nam się
odnowić napisy na części polskich pomników. Większość nazwisk i inskrypcji na tablicach,
musi poczekać do następnego roku. Pracę utrudniał nam „afrykański upał”, który powodował
błyskawiczne zasychanie farb na pędzelkach, a co gorsze groził problemami zdrowotnymi.
Nieodłącznym elementem wyjazdów z akcją "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" jest
zwiedzanie miejsc szczególnie ważnych dla Polaków. Tradycyjnie więc niedzielę spędziliśmy
we Lwowie. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Cmentarza Łyczakowskiego oraz Orląt
Lwowskich, a później przeszliśmy do centrum miasta. Bardzo pouczającą dla młodzieży była
podróż w obie strony miejscową "marszrutką". Trudy podróży – czyli warunki życia
miejscowych, na długo zapadną młodzieży w pamięć.
Jednego popołudnia, po pracy wybraliśmy się do Huty Pieniackiej. Mieliśmy do pokonania 60
km, ale przejazd ze względu na stan dróg, w jedną stronę trwał 2 godziny. Znając historię tego
miejsca, choćby czytając w internecie, trudno nam było się pogodzić z interpretacją historii
przez stronę ukraińską. Koło pomnika umieszczona jest tablica w trzech językach. Można z
niej przeczytać, że polskie bojówki sprowokowały atak nazistów. Ani słowa o udziale
Ukraińców w tych mordach.
Pomimo trudów podróży, długiego stania na granicy, zmęczenia pracą podczas upałów,
wszyscy wrócili do Polski zadowoleni. Większość wolontariuszy deklarowała chęć
uczestnictwa w przyszłorocznym wyjeździe.
W imieniu wolontariuszy z SP im. B. Malinowskiego w Bystrzycy
i SP nr 3 im. Orląt Lwowskich w Oławie –
Małgorzata Wawrzeń i Jacek Polasz.