Wzorem poprzednich lat także i w tym roku uczniowie i absolwenci Zespołu Szkół Alternatywnych w Kłodzku oraz młodzież z Woliborza koło Nowej Rudy wraz z opiekunami wyruszyli do Żydaczowa, aby kontynuować porządkowanie miejscowego cmentarza w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia„. W tym roku w grupie oprócz weteranów (Paweł i Ewa jechali już po raz trzeci) znaleźli się też debiutanci – Julia, Liwia, Marcel i Paulina. Całości dopełniał absolwent ZSA sprzed lat, a obecnie nauczyciel – Maciej.
Jak co roku, przed wyjazdem na Kresy, odbyła się uroczysta odprawa, w tym roku wyjątkowo nie przed gmachem TVP Wrocław, a przed budynkiem Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. Po jej zakończeniu wszystkie grupy w kawalkadzie udały się w kierunku granicy z Ukrainą.
Do Żydaczowa dotarliśmy 9 lipca i po zajęciu pokoi hotelowych udaliśmy się na mały rekonesans. Weterani akcji mieli możliwość zobaczyć, co zmieniło się w ciągu ostatniego roku w Żydaczowie (wyremontowano m.in. miejscowy park, układając nowe ścieżki i wystawiając imponującą fontannę), dla biorących udział w akcji po raz pierwszy, była to okazja do zapoznania się z realiami miasteczek na Ukrainie. Oczywiście w czasie spaceru nie sposób było nie zajrzeć na cmentarz, który przypadł nam w udziale do porządkowania. Znajduje się on w centrum miasta, jednak nie uchroniło go to niestety przed celową dewastacją, jaka miała miejsce po zakończeniu II wojny. Znaczna część nagrobków była uszkodzona lub celowo przewrócona. W stanie idealnym zachowało się ich niewiele, a duża część nie posiadała tablic.
Po dokonaniu oględzin cmentarza podjęliśmy decyzje co do dalszych czynności. Niezbędne stało się zwłaszcza wycięcie roślinności gęsto porastającej teren i nagrobki. Zadania tego podjął się Maciej, który pieczołowicie wykosił znaczny obszar, dzięki czemu mogliśmy przystąpić do grabienia. Dzień pierwszy w zasadzie poświęciliśmy na oczyszczenie tego fragmentu cmentarza, który uporządkowany został w ciągu dwóch ostatnich lat. Następnie przystąpiliśmy do sprzątania dalszych części, na których od lat nie były prowadzone żadne prace porządkowe. Oczywiście po wykoszeniu, wygrabieniu i wywiezieniu wszystkiego, co było zbędne, przystąpiliśmy do czyszczenia nagrobków. Czynności tej podjęły się panie, panowie zaś zaczęli wydobywać, niemal spod ziemi, te, które w ciągu ostatniego półwiecza zdążyły częściowo zapaść się pod ziemię. Udało nam się podnieść kilka z nich, w tym najstarszy odnaleziony na żydaczowskim cmentarzu nagrobek Jana i Heleny Serafinów z lat 60-tych XIX wieku.
Miłymi przerywnikami w ciężkiej pracy były odwiedziny miejscowych Polaków, którzy przychodzili wesprzeć nas dobrym słowem i poczęstunkiem. Starsze panie dzieliły się też wspomnieniami i odczuciami związanymi z aktualną sytuacją na Ukrainie. Dzięki tym rozmowom udało nam się dowiedzieć, kto spoczywa w jednej z licznych bezimiennych mogił. Dziś już wiemy, że miejsce ostatniego spoczynku znalazło tam rodzeństwo Jan i Maria Perłowscy. Obecnie grób ma już krzyż wraz z imienną tabliczką. Liczymy na to, że w przyszłości uda nam się zidentyfikować kolejne niepodpisane obecnie groby.
W czasie porządkowania cmentarza część grupy z opiekunką Martą udała się do dwóch pobliskich miejscowości, aby przeprowadzić wstępną inwentaryzację znajdujących się tam cmentarzy. Okazało się, że zarówno cmentarz w Rozdole Starym, jak i Chodorowie wymagają pilnych prac porządkowych.
W niedzielę zaś, czyli dzień wolny od pracy, pojechaliśmy do Lwowa, który jak zwykle powitał nas gwarem ulic i stukotem przejeżdżających przez lwowski rynek tramwajów. Lwów oferuje tyle atrakcji, że nie sposób z nich skorzystać w ciągu jednego dnia. Śmiało przemierzaliśmy lwowskie uliczki, podziwiając architekturę miasta, jego piękne kamienice i świątynie. Ważnym punktem wizyty była oczywiście Katedra łacińska, w której przed blisko 360 laty, w czasie potopu szwedzkiego, śluby składał król Polski Jan II Kazimierz Waza.
Po niedzielnej wycieczce wróciliśmy ponownie do mozolnego odzyskiwania żydaczowskiego cmentarza. Prace te dość skutecznie utrudniała aura, gdyż na początku tygodnia pojawiły się obfite opady, ale kiedy tylko zza chmur wyglądało słońce, ruszaliśmy do dalszej pracy. Zwieńczeniem naszej wyprawy było zapalenie na polskich grobach zniczy przywiezionych z Polski i krótka modlitwa, zmówiona wraz z proboszczem miejscowej parafii rzymskokatolickiej księdzem Tomaszem Labusem.
Pobyt na Ukrainie minął bardzo szybko i nim się obejrzeliśmy, już trzeba było rozstać się z tak ważnym dla nas miejscem. Jednak ten krótki czas, który spędziliśmy na porządkowaniu grobów naszych przodków, był dla nas niezwykłą lekcją wielkiej historii i patriotyzmu. Wierzymy głęboko, że będzie nam dane także w przyszłym roku tu wrócić i zakończyć porządkowanie cmentarza, a pracy na nim zostało jeszcze bardzo wiele…